Translate

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 11 "Hospitaly white"

Weszłam do domu a tu.....
_________________________________________________________
Na podłodze leży Rihanna w kałuży krwi.Jezu.Nie to jest.. Niemożliwe !Wszystko już zaczynało być dobrze !Czemu ona !Kto jej to zrobił !Czemu ?Wciąż zatłoczona tymi myślami podbiegłam do niej i przy niej uklękłam.Była nieprzytomna.Krew lała się teraz powoli,strumyczkiem z rany z jej brzucha.Zaczęłam nią potrząsać.
-Rihanna błagam obudź się !Rihanna !!
Błagałam i płakałam,ale to nic nie dawało.Chciałam zadzwonić po policje i pogotowie,ale nie mogłam się obudzić z tego transu.Tak,wpadłam w jakiś trans.Cały czas zalewałam się łzami i błagałam,żeby chociaż otworzyła oczy.Nagle usłyszałam krzyk dorosłej kobiety,dobiegający ze strony wejścia do domu.Odwróciłam głowę i zobaczyłam Margaret stojąca na progu przy otwartych na oścież drzwiach.Z szoku musiała upuścić torby z zakupami,bo różne produkty spożywcze walały się po podłodze.
-Boże...-wyszeptała szybko zszokowana.Potem wszystko potoczyło się szybko.Kobieta zadzwoniła po pogotowie,które przyjechało po 10 minutach.Ja szepnęłam cicho do mojej siostry "Wszystko będzie dobrze" kiedy ją wynosili na noszach,chociaż dobrze wiedziałam że mnie nie słyszy.Razem w Margaret wsiadłyśmy z nieprzytomną Riri i ludźmi,którzy próbowali ją ocucić do karetki i odjechaliśmy.Po 10 minutach byliśmy pod szpitalem.W expresowym tępię wnieśli ją na sale.Chciałam wejść,ale mi nie pozwolili.Usiadłam na jednym z krzeseł stojących przy ścianie,na przeciwko drzwi do sali.Po moim policzku spłynęła samotna łza.Nadal nie mogłam zrozumieć czemu to musiała być Rihanna ?Co oni do niej niby mieli ?Ktokolwiek to zrobił.. Co ona im zrobiła ?Nagle podeszła do mnie pielęgniarka,która przed sekundą wyszła z sali,na którą tępo się gapiłam.
-Może mi pani podać dane tej dziewczyny ?-spytała wyjmując z kieszonki sukienki kartę,na której powinien być potem zapisany stan Riri, i długopis,jednocześnie wskazując na zamknięte drzwi sali.
-Rihanna Black,lat 20.
-Ok,a może jeszcze adres ?
-Nowl street 59
-Dziękuję.Kim panie dla niej są ?-spytała patrząc na mnie,a potem na Margaret siedzącą obok mnie.
-Jestem jej siostrą.
-A ja opiekunką.
-Mam rozumieć że rodzina zastępcza ?-spytała pielęgniarka.
-Nie-po raz pierwszy spojrzałam na kobietę w fartuchu.
-Jestem ich nianią-powiedziała spokojnie Margaret.
Pielęgniarka miała już sobie pójść,ale zatrzymałam ją.
-Co z nią ?-spytałam głosem pełnym troski i spojrzałam na kobietę z nadzieją,że powie że nic jej nie jest.
-Na razie nie wiemy.Rana jest głęboka,ale jest szansa że nie zostały uszkodzone organy wewnętrzne.Zrobimy co w naszej mocy,żeby twoja siostra jak najszybciej wyzdrowiała.
-Dziękuję.
Pielęgniarka uśmiechnęła się i odeszła na kilka kroków,jednak nagle odwróciła się i spytała.
-Nie chciała by pani powiadomić rodziców lub kogoś z rodziny ?
-Racja.. -wyszeptałam cicho,sama do siebie.
-Chce pani skorzystać z telefonu ?
-Nie,dziękuję mam własną komórkę-powiedziałam,a kobieta się uśmiechnęła i poszła.
Ok,teraz albo nigdy.Muszę im powiedzieć,że ich oczko w głowie wylądowało w szpitalu.Wyciągnęłam telefon z kieszeni szortów i wybrałam numer mamy.Czekałam aż odbierze.
-Halo ?-odezwała się.
-Cześć mamo
-Jessica ?Czemu dzwonisz ?Coś się stało ?-zaczęła pytać.Fakt zazwyczaj nie dzwoniłam,chyba że naprawdę coś się stało.Stąd jej przesiąknięty obawą głos.
-Tak,chodzi o Rihannę,ona...
-Co jej się stało ?!-krzyknęła przerażona mama i nawet nie dała mi dokończyć.Widzicie jaka różnica ?Kiedy coś mogło się stać MI to tylko trochę się boi,kiedy zaś chodzi o Rihannę to histeria..
-Jest w szpitalu-powiedziałam spokojnie.
-CO ?!JAK TO ?!CO JEJ JEST ?!ZARAZ Z OJCEM PRZYJEDZIEMY !-zaczęła histerycznie gadać.
-Ok.Szpital na Sensin Street 30 <dop.aut. nazwa wymyślona>-powiedziałam i się rozłączyłam.Schowałam komórkę z powrotem do kieszeni,oparłam łokcie na kolanach i schowałam twarz w dłoniach.Chciałam płakać.Czemu to spotkało akurat Rihannę ?
*OCZAMI JUSTINA*
-Dokończymy to kiedy indziej kotku-wyszeptałem jej do ucha i skierowałem się do mojego auta.Wsiadłem i odpaliłem silnik.Po chwili jechałem już jezdnią do mojego domu.No mojego.. mieszkaliśmy tam z chłopakami.W każdym razie.. droga prowadziła akurat przez ulicę na której mieszkała Jessica.Jessica.. jak to ładnie brzmi.A ten pocałunek.. Po prostu wow.Mimowolnie lekko się uśmiechnąłem.Nigdy nie przeżyłem czegoś takiego.. niby już wcześniej kilka razy ją pocałowałem,ale ona tego zazwyczaj nie odwzajemniała.Tym razem było inaczej.Całowała mnie z taką.. pasją.Co jest dziwne,ponieważ mówi że mnie nienawidzi.Tak sobie myślałem,aż nie wjechałem na Nowl Street.Kiedy przejeżdżałem koło jej domu,nie mogłem oprzeć się pokusie i spojrzałem w stronę budynku.Zdziwiło mnie że właśnie wychodził z niego Chris.Co ten wariat znowu zrobił ? Zjechałem na jakieś zakręt i zaparkowałem.Podszedłem do Chrisa.
-Co ty tam robiłeś ?-spytałem.
-Nie twój interes-odpowiedział oschle.
Chciał mnie ominąć,ale zatrzymałem go łapiąc go za ramię.
-Odpowiedz-zażądałem.Z mojej twarzy nie znikała maska wyprana z emocji.
Nie odpowiadał.Przyjrzałem się mu żeby sprawdzić czy przypadkiem nie ma broni.Z jego kieszeni wystawał nóż.Spojrzałem mu z powrotem w twarz.
-Co zrobiłeś ?
-Wyrównałem rachunki.
-Co to ma do cholery znaczyć ?-puściłem jego ramię.
Nie odezwał się ani słowem.Usłyszałem jak podjeżdża auto.Wysiadła z niego roześmiana Jessica.Samochód odjechał,a dziewczyna weszła do domu.W sumie to bardziej przystanęła na progu.Wyglądała jakby była zszokowana tym co zobaczyła.Nagle wbiegła do domu z krzykiem 'Rihanna !'.
-Coś ty debilu zrobił jej siostrze ?-ponownie spojrzałem na Chrisa.Podniosłem trochę głos.
-Po prostu wyrównałem rachunki.
-Co do cholery.. ?Czemu ją niby zabiłeś ?
-Nie zabiłem.Tak sądzę-powiedział a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
Wziąłem głęboki wdech żeby nie dać się ponieść złości i nie walnąć go w twarz.
-To co jej do zrobiłeś ?-spytałem już spokojniej.
-Mówię już po raz 3 że tylko WYRÓWNUJĘ RACHUNKI-warknął podkreślając ostatnie słowa.Wyminął mnie i odszedł.
Zacisnąłem usta w cienką linię i rzuciłem jeszcze jedno spojrzenie w stronę domy Jessici.Przyszło mi na myśl żeby tam pójść i sam nie wiem pomóc jakoś ?Tylko po pierwsze:i tak bym nie mógł pomóc,bo niby jak ?Po drugie:wyszło by na jaw że coś o tym wiem,a wolę żeby mnie nie oskarżała bez powodu o 'wypadek' albo i nawet śmierć swojej siostry.Wsiadłem więc do swojego samochodu z zamiarem odjechania do domu jakby nigdy nic.Jednak nie odpaliłem auta od razu.Oparłem głowę o skórzaną tapicerkę.Mój umysł zaatakowały najróżniejsze myśli.O co temu debilowi,Chrisowi chodziło ?Co ta Rihanna mogła mu zrobić ?Pobić ?NIE.W jakikolwiek sposób zranić ?NIE.Oszukać ?NI... a w sumie to nie wiem... w każdym razie chyba nie zrobiła nic by zasłużyć na śmierć ?Ale Chris to Chris.. nieprzewidywalny,szalony,niebezpieczny,nierozważny,dbający tylko o swoje ego,myślący dupą a nie rozumem.Ech...
Wyciągnąłem z kieszeni paczkę z papierosami i zapalniczkę.Włożyłem jednego szluga pomiędzy usta i zapaliłem.Schowałem  paczkę z powrotem do kieszeni i złapałem fajkę między środkowy i wskazujący palec.Zaciągnąłem się i wypuściłem z ust dym przez otwarte okno.Od razu lepiej... chwile tak siedziałem zaciągając się co chwile.W końcu wyrzuciłem niedopałek przez okno i odpaliłem samochód.Wyjechałem na jezdnię i skierowałem się do domu.
*OCZAMI JESSICI*
To już pół godziny.. pół godziny czekam tu z rodzicami i Margaret,aż którykolwiek z lekarzy wyjdzie z sali.Ciągle wydobywały się z za drzwi najróżniejsze odgłosy.A ja się martwiłam coraz bardziej z każdą sekundą.Nie pomogła nawet muzyka z słuchawek podłączonych do mojego iPhona.Po raz pierwszy moje ulubione piosenki mi nie pomagały.Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku.Szybko ją otarłam.Nie lubię okazywać słabości.Nie chciałam żeby rodzice czy Margaret zobaczyły jak bardzo się martwię.. w słuchawkach poleciała piosenka Avril Lavigne - Losing grip.Kocham ją.Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić jej tekst.Na te 3 min. odpłynęłam myślami,ale kiedy piosenka się skończyła.. napadła mnie szara rzeczywistość.Nagle w słuchawkach ryknęła muzyka.Drgnęłam.Ściszyłam trochę i słuchałam dalej.Ewelina Lisowska - Zmierzch. <dop.aut. tak wiem że to POLSKA piosenkarka,ale będę dodawać też piosenki POLSKICH wykonawców :) mam nadzieję że nie macie nic przeciwko> Znowu mogłam odpłynąć na te 3 min. Dalej słuchałam muzyki i już nie udało mi się odpłynąć 3 raz.. po kolejnych 30 minutach z sali wyszedł mężczyzna w średnim wieku.Jak na zawołanie wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na niego z nadzieją.
-Co z nią ?-spytałam.
-A kim pani dla niej jest ?-spytał.
-Siostrą.
-Więc.. musimy ją zatrzymać na obserwacje jeszcze z kilka dni.Brakowało zaledwie kilku centymetrów,a nóż którym zapewne zadano cios,uszkodziłby wątrobę.Udało nam się ją uratować,ale niestety jeszcze przez kilka godzin będzie w śpiączce.A.. no i pozostanie blizna-powiedział spokojnie.Odetchnęłam z ulgą.
-Mogę się z nią zobaczyć ?-spytałam.Wiem że śpi,ale chciałam ją zobaczyć.
-Naturalnie,tylko proszę wchodzić pojedynczo-oznajmił i odszedł.
Weszłam jako pierwsza i ujrzałam kilka pielęgniarek,które powoli wychodziły z sali.Podeszłam do krzesełka,które stało obok łóżka Rihanny i usiadłam na nim.Przez chwile po prostu patrzyłam się na moją śpiącą siostrę.Po chwili złapałam ją za rękę.Po policzku popłynęła mi łza.
-Wszystko będzie dobrze..-szepnęłam cicho i potarłam kciukiem wierzch jej dłoni.Łzy wylewały się z moich oczu strumieniami na wspomnienie,które nagle pojawiło się w mojej głowie.

Leżałam w szpitalu.Trafiłam tam,bo znowu chciałam się zabić.Podcięłam sobie żyły.Gdyby nie Rihanna... która nagle wpadła do mojego pokoju chcąc mi coś powiedzieć i oderwała moje myśli od próby samobójstwa... już bym nie żyła.To wspomnienie ciągle odtwarzało się w mojej głowie kiedy byłam uśpiona.

Trzymam żyletkę przy nadgarstku.Rozmyślam nad tym wszystkim.To już na pewno koniec.Tym razem się nie boję.Chce tego.Życie jest takie trudne,a śmierć taka łatwa.Wykonałam pierwsze nacięcie.Moja twarz wykrzywiła się przez ból,a po twarzy spłynęło kilka łez.Drugie nacięcie.Trzecie.Czwarte.Piąte.Na moim przedramieniu powstał rządek z krwawych linii.Przyłożyłam pokrwawioną żyletkę do miejsca gdzie lekko było widać cienkie żyłki.Wykonałam mocniejsze nacięcie.Syknęłam z bólu i zacisnęłam powieki.Kiedy na powrót otworzyłam oczy z nowopowstałęj rany lała się rzeczka z krwi.Ciecz spływała miękko z mojej ręki na podłogę.Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły i stanęła w nich moja siostra.
-Jess nie uwierzysz... -zaczęła z szerokim uśmiechem na twarzy,ale kiedy mnie zobaczył jej twarz wyrażała tylko strach i ból.-Nie... -wyszeptała.
Podbiegła do mnie i uklękła przy mnie.Wyrwała mi żyletkę z ręki.Nie wiedziałam co się ze mną działo.Straciłam możliwość wykonania jakiegokolwiek ruchu.Siedziałam tylko z nieruchomymi rękami wiszącymi w powietrzu i pustym wzrokiem wbitym w moją siostrę.Złapała mnie za ramiona i lekko mną potrząsnęła.
-Jessica ?Jessica ?Jess nie wygłupiaj się !Powiedz coś !Jessica !-zaczęła mną potrząsać.Płakała.Mi pojawiły się mroczki przed oczami.Widziałam jak przez mgłę,że Rihanna wyciąga z kieszeni telefon i dzwoni po pogotowie.
-Halo ?... Nazywam się Rihanna Black.Boże.. ... M-moja siostra.J-jest r-ranna.P-proszę przysłać k-karetkę ... D-dziękuję.Do-do widzenia-powiedziała płacząc i jąkając się.Odłożyła telefon i spojrzała na mnie.Ja byłam krok przez omdleniem.Rihanna trochę inaczej to widziała...
-NIE !NIE JESS !NIE !Karetka już jedzie !NIE !PROSZĘ !-zaczęła mną trząść.Odpłynęłam.Ostatnie co pamiętam to szloch Rihanny i to jak przytula mnie do siebie.

Obudziłam się dopiero w szpitalu.Rihanna była przy mnie.Nie miałam sił otworzyć oczu,ale słyszałam jej głos.
-... i przepraszam za to.Mimo wszystko cię kocham.I to że ostatnio nie byłam sobą.Przepraszam.Ale zrozum,bycie siostrą kogoś kto myśli że nikt go nie kocha i przy pierwszej lepszej okazji próbuje się zabić.. to trudne.To nie prawda.Nie prawda że nikt cię nie kocha.Ja cię kocham,rodzice cię kochają,rodzina cię kocha.Może rodzice trochę rzadziej to okazują,a ja ostatnio się cię wyparłam,ale przepraszam.Nie mogę powiedzieć że nie masz wad,ale mimo wszystko jesteś najlepszą siostrą na świecie.Za nic bym cię nie wymieniła,nawet na Beyonce.Kocham cię taką jaka jesteś.Wiem że i tak tego nie słyszysz,ale.. -mówiła przez szloch,kiedy przerwała jej jak sądzę pielęgniarka,oznajmująca że powinna już wyjść.-Ech.. no nic.Zdrowiej szybko.
Usłyszałam jeszcze zamykanie drzwi i potem nic.Cisza.Ale scena,która miała miejsce jak podejrzewam z godzinę temu odtwarzała mi się w głowie.Ból,krew,krzyk Rihanny,jej płacz,jej nieustanna próba wyrwania mnie z transu.Choć obrazy widziałam jak przez mgłę,to słyszałam wszystko dobrze.Tak jakby była teraz obok mnie.Chciałam wygonić to wspomnienie z myśli,ale ono powracało.Odtwarzało się w mojej głowie,jak film.I znowu.I znowu.I znowu.I znowu.
Nie mogłam już tego znieść.Usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali,podchodzi do mojego łóżka i robi coś,ale że nie mogłam otworzyć oczu nie wiedziałam co.Nagle poczułam się jakaś senna.Nie wiem czemu,ale usłyszałam w głowie słowa Rihanny.
"bycie siostrą kogoś kto myśli że nikt go nie kocha i przy pierwszej lepszej okazji próbuje się zabić.. to trudne."
Ostatnią moją myślą przed ponownym zapadnięciem w sen było to żeby się zmienić.Obiecałam sobie że to była moja ostatnia próba samobójstwa.

Od tamtego czasu jestem normalną dziewczyną.Praktycznie w jeden dzień zmieniłam styl i praktycznie wszystko w moim życiu.To dzięki Rihannie.Zdecydowałam się na te zmiany tylko po to żeby ją uszczęśliwić,jednak... i ja czuję się lepiej.
Gdyby nie Riri nie było by mnie tutaj dzisiaj.Nie żyłabym już.A teraz ?Jesteśmy w odwrotnej sytuacji.To ona walczyła o życie.Otarłam łzę,która spływała mi po policzku.
Nie mogę dopuścić by kiedykolwiek to się powtórzyło.Oddałabym za nią życie...
Nagle do sali weszła pielęgniarka.
-Powinna już pani wyjść.
Kiwnęłam głową,wstałam i wyszłam z sali.Usiadłam na swoim poprzednim,a do sali weszła mama.Wyciągnęłam telefon i weszłam na twittera.Napisałam:
Moja siostra walczyła o życie... :'c
Już po chwili miałam masę odpowiedzi typu "Boże co jej się stało ?" "Jak to ?" "Współczuję" "#PrayForRihanna".To ostatnie pisały osoby,które mnie znały.Takie moje twitterowe przyjaciółki.Włożyłam słuchawki do uszu i słuchałam piosenek tak jak przed wejściem do sali.Nagle dostałam sms-a,co przerwało piosenkę.Wyjęłam z uszu słuchawki i zerknęłam na monitor.Od Justina... Otworzyłam wiadomość.

Od:Justin
Co się stało ?

Zdziwiłam się czytając to.

Do:Justin
Ale o co ci chodzi ?

Od:Justin
Droga do mojego domu prowadzi przez twoją ulicę i kiedy jechałem widziałem karetkę.

Do:Justina
... miło że się martwisz.. chodzi o Rihannę.

Od:Justina
Co z nią ?

Do:Justin
Naprawdę cię to obchodzi ?

Od:Justin
Tak.

Do:Justin
Ok.. ktoś ją zaatakował.To znaczy.. została dźgnięta w brzuch.

Od:Justina
Przykro mi.. Jak się czuję ?Wszystko z nią ok?

Do:Justin
Tak.Teraz śpi.

Od:Justin
Pamiętasz,że jutro przesłuchanie ?

Zirytował mnie tym sms-em.. Hello ?Ja mam siostrę w szpitalu !A ten mi z przesłuchaniem wyjeżdża...

Do:Justin
Czemu ty przy każdej okazji o tym wspominasz ?

Od:Justin
Tylko przypominam.Tylko się nie denerwuj,bo nie ma czym.

Do:Justin
Taaa... tylko będzie mnie przesłuchiwać policja w sprawie morderstwa!

Od:Justin
No weź przestań.Przecież nawet nie jesteś podejrzana... ok ja muszę kończyć.


Chwile zastanawiałam się czy nie odpisać "Pa" czy czegoś w tym rodzaju,ale jednak się powstrzymałam.Zamiast tego po prostu na powrót włączyłam muzykę i włożyłam słuchawki do uszu.Nawet się nie zorientowałam jak zasnęłam.
Obudziła mnie tata,potrząsając mną lekko.Wyjęłam jedną ze słuchawek z ucha i spojrzałam na niego pytającym i zaspanym wzrokiem.
-Musimy jechać.Późno już-powiedział,a ja wstałam i poszłam z nim w kierunku wyjścia.Przeszliśmy parking i kiedy podeszliśmy do samochodu moich rodziców,wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu.Będąc już na miejscu,weszłam po schodach na górę do mojego pokoju i po prostu padłam na łóżko.Po kilku minutach jednak się podniosłam i weszłam do łazienki.Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej.Odkręciłam wodę i przez chwilę rozkoszowałam się boskim uczuciem jakie wywołała u mnie ciepła woda.Nałożyłam trochę żelu truskawkowego na ręce i wtarłam do w ciało.Następnie spłukałam wszystko wodą.Potem umyłam włosy waniliowym szamponem i wyszłam z kabiny.Wytarłam starannie ciało i wysuszyłam włosy.Wyszłam z łazienki owinięta jedynie w ręcznik i podeszłam do szafy.Wyciągnęłam piżamę,którą po chwili założyłam.Ręcznik odłożyłam do łazienki.Podeszłam do łóżka,położyłam się na nim,wkopałam się pod kołderkę i zgasiłam światło.Wreszcie po kilkunastu minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza.
_______________________________________________________________________
Jest NN
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału :'( ale była końcówka roku i musiałam podciągać stopnie i nie miałam czasu ;/
Ale jest nowy rozdział i postaram się napisać następny jak najszybciej :D
Bardzo was proszę o KOMENTARZE !
PRZECZYTASZ?=SKOMENTUJ!
I jeszcze jedno...
Nie wiem czy dalej pisać.. prawie nikt nie czyta i wgl.. 
OK to następnego rozdziału :)

3 komentarze: