Translate

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 15 "Trust issues"

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM.
______________________________________________________________________
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Scena przede mną była tak daleka od realności, że przez moment myślałam że to sen. Ale to nie sen. To gorzka prawda. 
Nie wiedziałam tylko dlaczego. To było do niej niepodobne. Moja siostra była ostatnią osobą jaką mogłabym podejrzewać o branie narkotyków.
Setki pytań, w ciągu tych kilku sekund, zaatakowało mój umysł. Na żadne nie znałam odpowiedzi. 
Zamknęłam oczy z nadzieję, że kiedy je otworze, zobaczę moją siostrę zmywającą makijaż, wybierającą ciuchy na następny dzień lub rozczesującą starannie włosy, co robiła często przed snem. Jednak kiedy je otworzyłam, zobaczyłam jej przerażoną twarz, która była zwrócona w moim kierunku.
Poczułam jak po policzku spływa mi słona łza. Stałam przed jej drzwiami 
nie potrafiąc wykonać choćby najmniejszego ruchu. Byłam jak sparaliżowana. Rihanna podeszła do drzwi, ostrożnie stawiając każdy krok, jakby podchodziła do jakiegoś zwierzęcia, które w każdej chwili może uciec.
Kiedy podeszła dość blisko, przyjrzałam się jej dokładniej. Miała fioletowe worki pod oczami, których, mogę przysiąc, nie było 2 godziny temu, kiedy przyjechała do domu ze szpitala. To w co wyła ubrana też do niej nie pasowało. Miała na sobie luźną szara bluzkę z krótkim rękawem i stare, wytarte jeansy. Jej włosy były potargane i sterczały w każdym kierunku. Podeszła jeszcze kilka kroków i otworzyła drzwi szerzej. Cały czas trzymając jedną ręką framugę drzwi, starała się przybrać obojętny wyraz twarzy, ale jej policzki nadal były wilgotne od łez. Płakała.
-Hej, co ty tu robisz ?Myślałam że poszłaś już spać -powiedziała jak gdyby nigdy nic. 
Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, chociaż mój mózg sformułował już odpowiedź.
Po chwili niewygodnej ciszy, moja siostra postanowiła ją przerwać.
-Widziałaś ?-spuściła oczy, wybierając patrzenie na swoje stopy.
Nagle mój "paraliż", który nie pozwalał mi wykonać najmniejszego ruchu, ustąpił, a na jego miejsce pojawił się niewyobrażalny ból. Nie fizyczny, lecz taki, który uderza w samo serce. 
Wszystko do mnie dotarło. Odpowiedzi na moje wewnętrzne pytania pojawiły się w ciągu milisekundy. Nie ufała mi. Po prostu mi nie ufała. Gdyby było inaczej, powiedziałaby mi o tym. Moje oczy napełniły się łzami, ale pozbyłam się ich, mrugając szybko, zanim by się z nich wydostały. Odwróciłam wzrok i starałam się patrzeć na wszystko, tylko nie na moją siostrę, która teraz patrzyła na mnie oczami pełnymi bólu.
Po kilkunastu sekundach ciszy, postanowiłam wreszcie na nią spojrzeć.
-Tak. - Starałam się by mój głos i wyraz twarzy obojętne. Włożyłam ręce do kieszeni dresów, które służyły mi za dół od piżamy. Moje oczy wypalały dziury w jej skórze.
Po kolejnej chwili ciszy, postanowiłam znowu się odezwać.
-Czemu ?
Rihanna spuściła głowę. Kiedy znowu ją podniosła po jej policzkach spływały łzy, a w jej oczach było jeszcze więcej bólu.
-Nie wiem. - Powiedziała i odwróciła wzrok.
Ja ani na chwilę do nie spuściłam i cały czas patrzyłam na nią nie zmieniając swojej pozycji.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej ?
Zamiast mi odpowiedzieć milczała, oblizując wargi i wybierając patrzenie na podłogę.
-Odpowiedz. - Zażądałam bardziej surowym tonem.
Spojrzała na mnie z takim zaskoczeniem jakbym właśnie uderzyła ją w twarz. Po wielokrotnym mruganiu i przewracaniu oczami w każdy możliwy kierunek, spojrzała wreszcie na mnie.
-Bałam się, ok ? - Krzyknęła czym mnie zaskoczyła. Zaczęła bardzo szybko mówić, przez co ledwo ją rozumiałam. - Bałam się jak zareagujesz. Wiem że powinnam ci powiedzieć i miałam to zrobić, tylko pewnie chciałabyś wiedzieć czemu to robię, a ja sama muszę się tego najpierw dowiedzieć, bo niczego nie pamiętam. Rozumiesz ? Niczego ! Lekarze mówią że musiałam się uderzyć w głowę i to dlatego niczego nie pamiętam, ale najgorsze w tym jest to że często widzę różne rzeczy, takie zwyczajne, ale one mi przypominają szczegóły z tego co się stało. Och, Jessica to jest straszne. Jak z jakiegoś filmu. Po prostu nagle widzę przed oczami jakiś obraz i to jest takie zamazane, bo nie całkiem to pamiętam. I to jest takie nierealne. Przepraszam że ci nie powiedziałam, ale chciałam najpierw sama wiedzieć co się stało i znać powód. To... - Próbowała znaleźć właściwe słowa. - To przypominanie sobie, to co wtedy widzę i to okropne przeczucie że stało się wtedy coś strasznego... Nie mogę tego znieść, a... a narkotyki - Powiedziała to słowo cicho jak myszka, jakby ktoś miał nas podsłuchiwać. - Trochę pomagają.
Westchnęła z ulga, mogąc wreszcie to z siebie wyrzucić i uśmiechnęła się do mnie lekko. Jednak widocznie spodziewała się zobaczyć coś innego niż moja obojętna mina, bo zmarszczyła brwi. Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale ja ją w tym uprzedziłam.
-Powinnaś mi powiedzieć jak tylko pomyślałaś by wziąć to świństwo do ust. - Wyjęłam dłonie z kieszeń i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Wiem, ale spytałabyś dlaczego, a już ci mówiłam że...
-Nie obchodzi mnie to. Powinnaś była mi powiedzieć. Ja ci powiedziałam. - Przerwałam jej.
Wspomnienia z tamtej nocy zaatakowały mój umysł.


Cała zapłakana, weszłam do pokoju, zamykając drzwi na klucz. Przed chwilom przeżyłam moje pierwsze zerwanie. Pech chciał że kochałam tego chłopaka. Ból złamanego serca był nie do zniesienia.
Po kilku godzinach łkania w poduszkę, zdecydowałam się wybrać się na spacer. Potrzebowałam przewietrzyć umysł. Podeszłam do szafy, po drodze wycierając mokre od łez policzki rękawem waniliowego swetra. Dobrze że miałam wodoodporny tusz, bo już dawno wyglądałabym jak panda. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarną, skórzaną kurtkę, którą na siebie założyłam. Wsadziłam telefon do kieszeni moich miłych jeansów i wyszłam z pokoju. Nic nikomu nie mówiąc, szybko wyszłam z domu. Skierowałam się do Central Parku, pozwalając chłodnemu wietrzykowi rozwiać moje długie,czarne włosy. Kiedy dotarłam na miejsce, usiadłam na jednej z pustych ławek. Sięgnęłam do kieszeni mojej kurtki, gdzie znalazłam słuchawki od mojej komórki. Podłączyłam je do urządzenia i włożyłam słuchawki do uszu, włączając muzykę. Zamknęłam oczy, oparłam się wygodnie, włożyłam ręce do kieszeni spodni i odpłynęłam do świata fantazji.
Kiedy ponownie otworzyłam oczy, było już ciemno. Było też dużo zimniej, więc zapięłam kurtkę i włożyłam zmarznięte dłonie do jej kieszeń. Poczułam coś pod palcami, chwyciłam i wyciągnęłam rękę by móc zobaczyć co to jest. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Czy to skręt czy mam zwidy ? Stanęłam z osłupienia w miejscu i wpatrywałam się jonta w mojej dłoni. Ten dureń z tamtej imprezy musiał mi go wsadzić do kieszeni, bo miałam wtedy tą samą kurtkę. Przez głowę przeszła mi myśl żeby zapalić. Może już nie płaczę, ale prawda jest taka że złamane serce nie leczy się tak po prostu. Chwile się nad tym zastanawiając, wygrała ludzka głupota i chęć zapomnienia o bólu choć na chwile. Podeszłam do najbliższego otwartego kiosku i kupiłam zapalniczkę. Osłaniając szluga dłonią, zapaliłam go i schowałam zapalniczkę do kieszeni. Niepewnie podniosłam go do ust i zaciągnęłam się. Trzymając go chwile w płucach, wypuściłam chmurkę dymu z moich ust. Szłam dalej przed siebie, w kierunku mojego domu, zaciągając się co kilka chwil. Kiedy byłam już przed domem, zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak po prostu wejść tak z papierosem w ręce. Rodzice wyjątkowo byli tydzień w domu i zabili by mnie za to. Rzuciłam więc niedopałek na ziemię i zdeptałam go butem. Dopiero teraz dotarło do mnie co zrobiłam. Praktycznie brałam narkotyki, jarałam. JA, Jessica Black. Ta niewinna, słodka dziewczynka... Tak przynajmniej wszyscy mnie spostrzegali. Powinnam o tym powiedzieć Rihannie - Pomyślałam. Wiedziałam, a raczej podejrzewałam jak zareaguje, ale musiałam jej powiedzieć. Przecież mówimy sobie wszystko. Nie mogę trzymać przed nią takiego sekretu. Podniosłam pozostałość papierosa z ziemi i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. No co ?Nie uwierzy mi jak tylko jej powiem, muszę mieć dowód. Unikając pytających spojrzeń rodziców, którzy pewnie wcześniej nie zauważyli że nie było mnie w domu, pomaszerowałam prosto do pokoju mojej siostry. Zapukałam do drzwi, czekając aż otworzy. Zawsze na mnie wrzeszczała kiedy wchodziłam bez pytania. Po kilku sekundach otworzyła, uśmiech gościł jej na ustach, ale kiedy mnie zobaczyła, zamieniła go na zaniepokojoną minę.
-Co się stało ? Chodź wejdź. - Powiedziała otwierając szerzej drzwi i wpuszczając mnie do środka. Usiadłam na jej łóżku, a ona zamknęła drzwi zanim do mnie dołączyła.
Podniosłam wyżej rękę, w której trzymałam niedopalonego jointa, żeby ona mogła go zobaczyć i zrozumieć mnie bez słów.
Przez chwile wpatrywała się w niego nie rozumiejąc o co mi chodzi i skąd go mam, lecz już po chwili wszystko zrozumiała i spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach.
-Co do cholery ?! Chcesz mi powiedzieć że paliłaś marihuane ?
Pokiwałam twierdząco głową ze wstydem wymalowanym na twarzy.

Między nami po raz setny dzisiaj zapanowała cisza. W końcu złość wzięła górę nad moim opanowaniem. 
-Wiesz co ?Jeśli mi nie ufasz to po prostu to powiedz. - Krzyknęłam, czym zbiłam ją z tropu.
-Nie, Jessica. Nie gadaj głupot. Ufam ci... - Zaczęła jednak zanim zdążyła skończyć, przerwałam jej.
-Jakby tak było to byś mi powiedziała Robyn Rihanno Black. - Użyłam jej pełnego imienia, wiedząc że tego nienawidzi. Pewnie jesteście ciekawi czemu jest "Rihanną" a nie "Robyn", jak ma naprawdę na imię. Po prostu nie cierpi tego imienia, więc wszystkim przedstawia się po prostu "Rihanna".
Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, jednak zanim zdążyłaby chociażby mrugnąć, odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do swojego pokoju.Zamknęłam drzwi na klucz i niespodziewanie złość i ból zaczęły toczyć we mnie walkę.Osunęłam się po drzwiach, zalewając się łzami, kiedy zdałam sobie sprawę że mogę zrobić albo to, albo pozwalać ze złości wszystko z półek. Moja własna siostra mnie okłamywała. Nawet nie wiecie jak mnie to zabolało. Może dla niektórych to jest całkiem zwyczajne, ale my, ja i Rihanna, jesteśmy naprawdę blisko. Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Jeśli coś się stanie, zawsze najpierw mówimy sobie. Nigdy jej nie okłamałam i ona mnie też. Aż do teraz. Nie rozumiałam jak mogła mi nie powiedzieć że bierze narkotyki. Podwinęłam kolana pod brodę i schowałam w nich twarz, obejmując je rękami. Łkałam cicho, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Nie próbuj się tłumaczyć Rihanna ! - Krzyknęłam, myśląc, że to moja siostra stoi za drzwiami. Jednak, myliłam się.
-Nie jestem Rihanną, wpuść mnie młoda damo  ! - Usłyszałam donośny głos Margaret dochodzący z korytarza. 
Otarłam szybko kilka łez, zagubionych w drodze między moimi oczami brodą, wstałam i otworzyłam jej drzwi, starając się na jak najobojętniejszy wyraz twarzy na jaki było mnie stać.
-Czego ? - Spytałam ostro, nie będąc w nastroju na miły ton głosu. Wciąż byłam wściekła na Riri.
-Nie tym tonem proszę. - Ostrzegła kobieta i skrzyżowała ręce na piersi.
-Oh, przepraszam - Wywróciłam oczami. - Co sprowadza waszą królewskość w moje skromne progi ? - Każde słowo wychodzące z moich ust, przesiąknięte było sarkazmem.
Margaret westchnęła zrezygnowana i spojrzała na mnie, wypalając dziury w moich oczach.
-Słyszałam jak się kłócicie i teraz obie płaczecie, zamknięte w swoich pokojach. O co wam poszło ? - Jej wyraz twarzy był poważny, tak samo jak ton głosu. Oczekiwała odpowiedzi, jednak ja nie miałam zamiaru jej udzielić.
-Nic takiego. - Wysiliłam się na obojętny ton i wzruszyłam ramionami, jakby to naprawdę mnie nie obchodziło, kiedy w rzeczywistości było całkiem na odwrót.
Jednak ona nie miała zamiaru dać za wygraną.
-Gdyby to nie było nic takiego to byście teraz nie były na skraju załamania nerwowego, Jessica ! - Niemal krzyknęła, wyrzucając swoje ręce w powietrze.
-Margaret, nie przejmuj się tym i po prostu idź spać, ok ?
-Nie ! Masz mi w tej chwili powiedzieć o co się sprzeczałyście ! - Rozwiązała swoje ręce i oparła je o biodra.
-Porozmawiaj z Rihanną, bo ja nie mam ochoty ci tego tłumaczyć. Dobranoc. - Powiedziałam i zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Od razu skierowałam się do mojego łóżka, na którym się położyłam i przykryłam kołdrą. Spojrzałam jeszcze na zegarek/budzik na mojej szafce nocnej, by dowiedzieć się że była dopiero 22:00. Rzadko kładłam się o tej godzinie, ale wydarzenia dzisiejszego dnia sprawiły że byłam zmęczona, więc po prostu wyłączyłam lampkę nocną i zamknęłam oczy, modląc się by kraina Morfeusza dała trochę ukojenia mojemu zmęczonemu umysłowi.

Justin's POV

Po odwiezieniu Jessici, skierowałem się prosto do mojego domu. No powiedzmy. Nie do mojego domu, czyli domu w którym mieszkali moi rodzice i rodzeństwo, ale do tego drugiego, w którym mieszkałem razem z chłopakami. Ta, to skomplikowane, ale nie bardziej niż wymykanie się ciągle z domu nic nie mówiąc rodzicom, by załatwić "swoje sprawy" aka sprzedawanie narkotyków czy zabijanie gości którzy nie oddali kasy. Moja mama jest zbyt podejrzliwa, a im mniej wie tym dla niej, i dla mnie, i dla wszystkich lepiej.
Więc  mieszkam z chłopakami, czasem tylko odwiedzając mój prawdziwy dom.
Wjechałem do garażu i zaparkowałem samochód, po czym wysiadłem z auta i odwiesiłem kluczyki na ich miejsce.
Wszedłem do przez frontowe drzwi, które od razu prowadziły do dużego salonu i walnąłem się na kanapę.
-Ciężki dzień, Bieber ? - Spytał Damon, który właśnie wchodził do salonu, siadając obok mnie.
-Ciężka dziewczyna. - Powiedziałem, co wywołało u niego krótki chichot.
-Nie dajesz za wygraną, co ? Aż tak ładna czy co ? - Podniósł brwi, nie wierząc że nadal gram z nią w tą grę.
-Chyba jednak sobie ją odpuszczę, za dużo zachodu. - Powiedziałem szczerze, na co on uśmiechnął się ze zrozumieniem.
Jesteście ciekawi o co chodzi ? Oh, myślę że już wiecie.
Trudna laska ? Jessica.
Tak, cały czas sobie tylko z nią gram.
Myśleliście że coś do niej czuję ? 
Niespodzianka !
Od początku chodziło mi tylko o seks, ale ona wszystko utrudnia. Raz na tak, raz na nie, zwariować można! Do tego jest dziewicą! Zanim ona zechce to zrobić, ja znajdę ze 100 dziewczyn, chętnych pójść ze mną do łóżka. O nią trzeba się starać i choć lubię wyzwania, nie chce mi się tyle czekać i udawać ckliwego, dla czegoś co mogę mieć u innej na kiwnięcie palca. Tak, te wszystkie bzdury, które jej mówiłem dzisiaj, na plaży to... no cóż brednie. Gdybym do cholery wiedział, że to dziewica, nawet bym do niej nie startował, bo ona i tak będzie to chciała zrobić "z tym jedynym", którego "będzie kochała" czy inne bzdety.
Postanowiłem, dam sobie z nią spokój.
-Właśnie, miałem ci coś powiedzieć. - Przypomniał sobie Damon. - Black, chciał się z tobą widzieć. Dowiedział się jakoś że ta młoda widziała jak zabijałeś Smith'a.
Spojrzałem na niego z niedowierzeniem.
-Ona jest w moim wieku.
-Przecież wiem, młody. - Zaśmiał się, dobrze wiedząc że nie cierpię kiedy on mnie tak nazywa.
Pokręciłem głową.
-Kiedy ? - Nie bardzo chciałem się z nim spotykać, ale był moim szefem. Pewnie każe mi ją zabić, albo coś... Tylko czemu nie może po prostu zadzwonić i mi tego przekazać ? Hm ?
-Jutro.
Przynajmniej będę miał to z głowy...

**

Jessica's POV

Bezlitosny budzik zmusił mnie do wstania z łóżka. Wyłączyłam irytujące urządzenie, przy okazji patrząc na jego wyświetlacz, który wskazywał 6:30. Wcześnie... Musiałam zapomnieć go wyłączyć. Chętnie bym jeszcze pospała, ale niestety nie mogę. Szczerzę, to boję się że znowu będą dręczyć mnie te koszmary. Powlekłam się do łazienki, ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic, odkręcając wodę. Ciepły płyn oblał moje zdrętwiałe ciało, co było przyjemnym odczuciem. Obmyłam ciało truskawkowym żelem, po czym zmyłam pianę wodą i wyszłam z kabiny prysznicowej. Dokładnie się wytarłam, a następnie owinęłam ręcznik wokół siebie, tworząc coś co wyglądało jak sukienka bez ramiączek. Podeszłam do lustra i widok dziewczyny w nim mnie przeraził. Miała wielkie, siwe wory pod oczami, spowodowane brakiem snu, ponieważ tej nocy budziłam się przynajmniej 20 razy, jej usta były spuchnięte, tak samo jak policzki. Wczoraj musiałam wyglądać jeszcze gorzej... 
Szybko obmyłam twarz zimną wodą, dla pobudki i zaczęłam rozczesywać skołtunione włosy. Kiedy już nie wyglądałam jak czarownica, wzięłam trochę korektora na wskazujący palec i zaczęłam go rozcierać w miejscach gdzie oznaki niewyspania były najwidoczniejsze, po czym umyłam zęby. Kiedy skończyłam uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej szarą bluzę z kapturem i stare jeansy. Założyłam bieliznę, a potem przygotowane ubrania, a na nogi białe vansy. Wróciłam do łazienki żeby zrobić delikatny makijaż i ułożyć włosy w niechlujny kok. Nie chciałam wychodzić z pokoju, ale mój żołądek domagał się śniadania mimo wczesnej pory. A co jeśli Rihanna już wstała ?Nie mogłabym spojrzeć jej w oczy po tym co wczoraj powiedziałam... Wciąż byłam na nią zła, ale jej wybaczyłam. Jest moją siostrą i kocham ją mimo wszystko. Powinnam ją przeprosić, ale co jeśli ona myśli, że jej nienawidzę ?
Chcąc nie chcąc, wyszłam z pokoju i po schodach zeszłam na dół, do kuchni. Podeszłam od razu do lodówki i wyciągnęłam z niej karton mleka. Następnie sięgnęłam do szafki po paczkę płatków i miskę. Nalałam białego płynu do miski i czekoladowymi chrupkami. Wyciągnęłam z szuflady łyżkę, położyłam miskę na wysepce, a sama usiadłam na krześle przed nią. Zjadłam szybko, zmyłam naczynia i jak najszybciej się dało, wróciłam do mojego pokoju. Miałam ochotę spędzić tam resztę mojego nędznego żywota.

**

Zaparkowałam samochód, odpięłam pasy i opadłam ciężko na oparcie fotela. Rozmowa z przed 10 minut ciągle odtwarzała się w mojej głowie.


Zeszłam na dół ubrana w miętowy sweter i kremowe rurki, na nogi miałam założone brązowe botki na obcasie, a z ramienia zwisała mi torba z frędzlami w tym samym kolorze. Wchodząc do kuchni, zarzuciłam szelkę torby na krzesło na którym później usiadłam. Rihanna jeszcze nie zeszła, więc w pomieszczeniu byłyśmy tylko ja i Margaret. Kobieta postawiła przede mną talerz z goframi, które od razu zaczęłam konsumować. Nie byłam specjalnie głodna, bo apetyt odbierała mi myśl, że Rihanna może mnie nienawidzić, ale chciałam jak najszybciej zjeść i pojechać do szkoły. Nie miałam jednak tyle szczęścia żeby zdążyć zjeść chociaż jednego gofra, przed tym jak ona skończy się szykować, zejdzie i usiądzie obok mnie. W kuchni zapanowała niezręczna cisza, jednak żadna z nas nie była na tyle odważna by ją przerwać, bojąc podniecić i tak już napięta atmosferę. Niestety, ja nie cierpiałam takiej ciszy. 
-Jak się spało ? - Spytałam, kierując swoje oczy w kierunku mojej siostry.
-Dobrze - Wybełkotała, dziobiąc swojego gofra widelcem.
Coś w jej głosie nie pozwalało mi w to uwierzyć. 
-To... dobrze - Uśmiechnęłam się lekko, kątem oka zauważyłam że Margaret zrobiła to samo, opierając się w blat.
Rihanna chyba mnie rozszyfrowała, ale nadal jadła w ciszy. Sama także zaczęłam dźgać truskawkę, która znajdowała się na moim talerzu, jednak teraz nie miałam już nawet chęci włożenia czegokolwiek do ust. 
Niespodziewanie telefon Margaret zadzwonił. Wyciągnęła go z kieszeni i odebrała, przykładając go do ucha.
-Tak ? ... Oh, oczywiście że mogę rozmawiać. - Powiedziała do swojego rozmówcy i wyszła z kuchni.
Moja siostra ciężko opadła na oparcie krzesła i odsunęła talerz z prawie nietkniętymi goframi daleko przed siebie.
-Nie smakuje ci ? - Spytałam, nie chcąc już dłużej trwać w ciszy.
-Hm ? Nie po prostu - Westchnęła. - Nie mam apetytu.
Odłożyłam widelec na talerz i oparłam się, bawiąc się palcami. Mimo że było pyszne, jak zawsze zresztą, na myśl włożenia kolejnego kawałka do ust robiło mi się niedobrze. Riri wyciągnęła swojego iPhona i zaczęła energicznie stukać w niego palcami, pisząc sms-a. Korzystając z jej chwilowej nieuwagi przyjrzałam jej się dokładnie. Nie wyglądała jak moja siostra. Miała na sobie czarną bokserkę, czarne jeansy i kurtkę moro, a na nogi założyła wysokie, czarne, skórzane trepy. Włosy miała spięte w kok na czubku głowy, a na twarzy prawie w ogóle nie miała makijażu.
Jak na nią to ubranie było zbyt proste. Ona lubiła eksperymentować z modą. Makijaż też do niej nie pasował. Ona ZAWSZE miała mocny makijaż albo chociaż jakieś kreski. Lubiła akcentować oczy, ale teraz miała tylko lekko pomalowane rzęsy. Nie wyglądała jak załamana psychicznie dziewczyna, ale każdy kto ją choć trochę zna domyśli się że coś ją trapi.
Schowała telefon, a ja szybko odwróciłam wzrok kiedy spojrzała w moją stronę. Między nami ponownie zapanowała cisza, której miałam powyżej uszu, jednak nie przerywałam jej, bojąc się powiedzieć czegoś głupiego. Kątem oka zauważyłam że spojrzała na mnie.
-Słuchaj. Nie chcę się kłócić. Jasne, powinnam ci powiedzieć, ale się bałam. Po tym co się stało... - Urwała nagle, po czym głęboko wciągnęła powietrze, jakby powstrzymywała się od wybuchnięcia płaczem. Spojrzałam na nią ze współczuciem i ścisnęłam jej rękę, chcąc dodać jej otuchy. - Nieważne. Po prostu przepraszam, ale... Nie tylko ja tu mam sekrety. - Spojrzała na mnie, a mi zaschło w ustach ze strachu.
Czy to możliwe żeby mówiła o Justinie ? Ale jakim cudem się dowiedziała ?
Nie !Stop !
Nie ma pewności że to o tym mówiła... oby.
-O-o czym ty mówisz ? - Spytałam łamiącym się głosem. Musiała zauważyć przerażenie w moich oczach, bo jej twarz stała się jeszcze bardziej nieprzenikniona. Założyła swoją maskę "ja mam rację, przyznaj się".
Już otwierała usta żeby coś powiedzieć, kiedy nagle do pomieszczenia weszła Margaret. Rihanna szybko uwolniła swoją rękę z mojego uścisku i odwróciła się przodem do kobiety, a jej twarz znowu była obojętna.Jednak ja nie umiałam tak szybko się ogarnąć. Siedziałam nadal bez ruchu, moja ręka,która wcześniej ściskała dłoń mojej siostry, leżała na blacie wysepki, oczy miałam szeroko otwarte, nadal widoczny był w nich strach. Otrząsnęłam się dopiero kiedy Margaret spojrzała na mnie zdziwiona.
-Jessica, wszystko ok ? - Spytała wyraźnie zaniepokojona.
Moja twarz jak na zawołanie, znów przybrała normalny wyraz, a rękę szybko schowałam pod blat. Oblizałam usta i opowiedziałam:
-Tak. - Spojrzałam na Rihannę. - Chyba tak.

Co mogło znaczyć to jej "nie tylko ja tu mam sekrety" ? Modliłam się w duchu żeby to nie znaczyło że poznała tajemnice Justina... To nie mogło być możliwe. A nawet jeśli... to jak się dowiedziała ?
Rozmyślanie przerwało mi stukanie w szybę. Jak na zawołanie odwróciłam głowę w stronę z której dochodził dźwięk. Na zewnątrz auta stała Caroline z zaniepokojoną miną. Wysiadłam z auta i zamknęłam je. 
-Coś się stało ? - Spytała zatroskana blondynka.
-Nie, jest ok - Uśmiechnęłam się, starając się by uśmiech wyglądał na szczery, ale chyba średnio mi się to udało.
-Na pewno ? - Spytała podnosząc swoją idealną brew do góry, kiedy ruszyłyśmy w kierunku budynku tak bardzo nienawidzonego przez nastolatki.
Ponieważ było jeszcze wcześnie usiadłyśmy na "naszej" ławce i czekałyśmy, rozmawiając, na dzwonek. Caroline i Bonnie, która dołączyła do nas po kilku minutach, gadały o czymś żywo, a ja odpłynęłam rozmyślając nad słowami mojej siostry.

**

Wróciłam do domu, nadal zaniepokojona. Przez wszystkie 8 lekcji nie mogłam się skupić... co chwilę nauczyciele upominali mnie, żebym zeszła na ziemie. Caroline i Bonnie przynajmniej ze 150 razy pytały mnie "co się stało?", zawsze powtarzałam to jedno, proste kłamstwo "nie takiego, jest ok", po tych słowach uśmiechałam się, jednak w tym uśmiechu nie było niczego miłego, był sztuczny. Nic nie było ok ! Moja siostra może być w niebezpieczeństwie, jeśli Justin się dowie... 
Dziękowałam Bogu, że nie było go dzisiaj w szkole, przynajmniej mnie nic mnie nie rozpraszało. Po za tym wyciągnął by to ze mnie, a potem mogłoby być już tylko gorzej. Nie, nie bałam się o siebie. Chociaż pamiętam jak groził mi że jeśli komuś powiem to mnie zabije. Bałam się że może skrzywdzić Rihannę, ona już dość przeszła w tym tygodniu.
Czy mi się wydaję czy Nowy Jork był jakiś bezpieczniejszy ? Mimo tego że przecież w Nowym Jorku jest Bronx, Miami wydawało mi się teraz bardziej porąbane.
Weszłam do domu i nawet się nie witając pomaszerowałam do mojego pokoju. Jedyne czego teraz potrzebowałam to spokój i samotność. Otworzyłam drzwi, a moje serce zatrzymało się na moment przez to co zobaczyłam. Rihanna siedziała na moim łóżku czytając tekst przyozdobionych kartek miętowego notesu. Spojrzała na mnie na sekundkę, przewracając stronę, po czym wróciła do przerwanej czynności. 

O Boże. Czytała mój pamiętnik.


~*~
Na sam początek OGROMNIE PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ. Ten rozdział po prostu nie chciał się napisać, po za tym sierpień był miesiącem kiedy ciągle gdzieś jeździłam więc nie miałam jak skorzystać z netu żeby pisać. Ale próbowałam. Mimo to za każdym razem kiedy chciałam go skończyć, coś mi nie pozwalało. Po prostu nie potrafiłam go dokończyć, ciągle wpadało mi do głowy nowe zakończenie rozdziału i wgl... Chciałam napisać ten rozdział jak najlepiej. I jest długi więc to chyba dobrze :D
Pewnie zauważyliście że nie ma zakładki "archiwum bloga" gdzie dotychczas znajdowały się rozdziały. Zmieniłam trochę stronę pod względem budowy. Na górze tego paska po prawej (nie wiem jak go nazwać xd) znajduję się zakładka "menu bloga" są tak "bohaterowie", "rozdziały" itd. Więc jeśli chcecie przeczytać jakiś rozdział klikacie po prostu w zakładkę "rozdziały", a potem w rozdział, który chcecie zobaczyć. Tak samo z "bohaterami". Dodałam także zakładkę "informowani", jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach, napisz pod dowolną notką swój tt, e-mail lub ask. Jeśli czytasz tego bloga i masz konto na google dołącz do "obserwatorów" :)
I proszę WSZYSTKICH (anonimów także) o głosowanie w ankiecie ! Jeśli czytacie mojego bloga i się wam podoba zagłosujcie na "tak", proszę was o to ponieważ chce wiedzieć ile osób to czyta :)
ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA - KLIK. Zapraszam do czytania :D. Jest to kolejne JBFF. Opowiada o prześladowanej, chorej psychicznie dziewczynie i zwykłym chłopaku, przumuszonym prawnie do opieki nad nią. Tak zrodziła się miłość. Zakazana, niebezpieczna miłość.
I jeszcze jedno. W zakładce "menu bloga" (czyli tak gdzie są "rozdziały", "bohaterowie" itd.) jest także mój tt i ask, jakbyście mieli jakieś pytania dotyczące bloga lub pojawienia się nowych rozdziałów
Dziękuję za uwagę. Do następnej notki !
xoxo

1 komentarz: