Translate

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 21 "I'm with you"

Tydzień.. minął tydzień, a ja nadal nie mogłam zapomnieć. Każde słowo odbijało się echem w mojej głowie. Każdy detal, który wtedy widziałam, majaczył teraz przed moimi oczami, wydając się taki prawdziwy. Moja skóra była wrażliwa, każdy, nawet najmniejszy dotyk, powodował u mnie nieprzyjemne dreszcze i uczucie strachu, przechodzące przez całe ciało. Bałam się. Wydawało mi się nawet, że to nigdy nie minie, bo z każdym dniem było coraz gorzej. Coraz więcej myślałam i wraz z tym znajdowałam coraz więcej powodów do strachu. W głowie ciągle pojawiały mi się nowe możliwości tego, co on może zrobić, jak się w końcu spotkamy. A to jest nieuniknione. Mogłam nie chodzić do szkoły, ale to niczego nie zmieni. On znajdzie sposób. Z każdą sekundą byłam tego bardziej pewna, a co za tym idzie, i bardziej przerażona.
Praktycznie nie spałam, bojąc się, że jeśli tylko pozwolę sobie na chwile nieuwagi, on przyjdzie i zrobi mi krzywdę. Mimo to nadal nie dochodziło do mnie, że mógłby mi coś zrobić. Nie wiem czemu, może po prostu nie chciałam w to wierzyć.
Czułam się pusta, ale i pełna. Pusta, bo nie miałam w sobie ani grama życia. Pełna, bo emocje gromadziły i mieszały się we mnie, jakby miały zaraz wybuchnąć i wraz ze złami wylać się ze mnie.
Okropne uczucie.
Nagle ktoś zapukał w drzwi mojego pokoju. Nie podniosłam wzroku, nie ruszyłam się ani o milimetr. Mruknęłam tylko ciche "wejdź". Wiedziałam kto to może być. Margaret chcąca prosić mnie żebym coś zjadła, bo się o mnie martwi, Rihanna próbująca mnie pocieszyć albo Caroline i Bonnie przynoszące mi zadanie, którego i tak nie odrabiałam, nowe ploteczki, jakby to miało mnie pocieszyć, i dobre chęci. To były jedyne trzy możliwości, więc zdziwiłam się kiedy usłyszałam męski głos.
-Hej. Jak się czujesz mała? - zamarłam. Nie mogłam złapać oddechu, a każda komórka mojego ciała od razu stała się nieruchoma jak kamień. Nie to niemożliwe? Kto go tu wpuścił?
Naprawdę długie, przesiąknięte strachem sekundy zajęło mi zorientowanie się, że głos nie należy do Justina. Wtedy lekko się uspokoiłam, ale mój umysł nadal pozostawał czujny. Nie widziałam mojego niespodziewanego gościa, ponieważ nie zmieniając swojej pozycji, nadal wpatrywałam się w własne stopy. Usłyszałam jak drzwi się zamykają, następnie kilka kroków i wreszcie poczułam jak łóżko ugina się obok mnie, co oznaczało, że ktoś tam usiadł.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zadano mi pytanie. Nie miałam ochoty się odzywać, więc w odpowiedzi tylko bardziej schyliłam głowę, chowając twarz za kolanami.
-Nie najlepiej, co? - odezwał się znowu anonimowy mężczyzna.
Nie kurwa! Czuję się wspaniale! Wręcz znakomicie! Tylko ktoś próbował mnie zgwałcić, w dodatku znam tego ktosia i wiem, że coś mi zrobi. Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, nie wiem co i to doprowadza mnie do cholernego szału.
Nie serio kurwa, jest OK.
-Nie znamy się, to może się przedstawię czy coś. Jestem Damon. Może Rihanna coś ci już o mnie mówiła. - powiedział, a ja od razu podniosłam głowę i spojrzałam na niego z szeroko otworzonymi oczami. Po chwili on sam je otworzył, zapewne zaskoczony moim nagłym ruchem.
Damon.. Damon Salvatore.
Chłopak, w którym zabujała się Rihanna. To o nim mówiła tamtego poranka kiedy wiozła mnie do szkoły

-Coś ty taka wesołaa ? - spytałam uśmiechając się i podnosząc jedną brew.
-Ja ? - spojrzała na mnie na chwilę z miną niewiniątka po czym znów skupiła wzrok na drodze.
-Nie zgrywaj niewiniątka ! Jak on ma na imię ?- powiedziałam jednocześnie chichocząc.
-Skąd ty wiesz.... ?
-A o co może chodzić ? Nie chodzisz cała w skowronkach na co dzień. - wywróciłam oczami.
-Ok,ok... Damon Salvatore . - powiedziała i się zarumieniła.


I tydzień temu, tego dnia, kiedy jechałyśmy do... Justina.


-Skąd znasz drogę? - Spytałam podnosząc jedną brew do góry.
Na jej twarzy pojawił się ogromny rumieniec, którego nie ukryła nawet dość duża warstwa pudru. Dopiero po chwili mi odpowiedziała.
-Pamiętasz jak wspominałam o Damonie Salvatore? - Owe imię i nazwisko wypowiedziała z udawanym włoskim akcentem i zachichotała zażenowana.
-Taak, coś mówiłaś... więc? - Odpowiedziałam ze zmarszczonymi brwiami. Nie odpowiedziała mi tylko, poczekała aż sama się domyślę. Nie powiem, jestem w tym całkiem niezła.
-O mój Boże. - Powiedziałam dając oddzielny nacisk na każde słowo. - Na mnie wrzeszczałaś kiedy pomyślałaś że umawiam się z Justinem, co jest nieprawdą, a sama sypiasz z jego kumplem z gangu. - Ostatnie słowa powiedziałam z kpiną.


O Boże.

On jest znajomym Justina. A w każdym razie są w jednym gangu. Chwila.. co on tu robi? Nie miałby po co do mnie przychodzić, skoro nawet mnie nie zna, więc pewnie przyszedł do Rihanny. O cholera. Ona chodzi z nim nadal, mimo tego co zrobił, a raczej chciał zrobić mi Justin? Nie boi się?
W kolejnej sekundzie wszystko mi się poukładało.
Moja siostra nie należy do tych co lubią dobrych chłopców. Oj nie. Tacy jak Damon to zdecydowanie jej typ. Niebezpieczni i zapewne dobrzy w łóżku... no i mega przystojni. Nie żeby co, ale będąc szczerą muszę to przyznać. Ten Damon to niezłe ciacho.
Miał nieco dłuższe, kruczoczarne włosy, nienaganne rysy twarzy, idealnie zarysowaną szczękę i oczy... te oczy. Były odcieniu jasnego błękitu przypominającego kolor wody w oceanie. Były po prostu piękne.
Salvatore miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, czarną koszulkę z dekoltem w serek i jeansy również czarne. Cały był po prostu na czarno i brakowało tylko oczu tego samego koloru.
Nie powiem, przez ten mroczny odcień wyglądał niebezpiecznie i tajemniczo, ale jego oczy wyrażały troskę i współczucie. To pewnie za ich sprawą, nie bałam się go.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal gapię się na niego z szeroko otwartymi oczami, sprawiając, że to on może się bać mnie. Muszę wyglądać jak psychopatka. Zażenowana, przygryzłam wargę i spuściłam wzrok, a moje oczy powróciły do normalnych rozmiarów.
-Tak, coś wspominała. - odezwałam się po chwili ciszy.
-Pewnie jesteś ciekawa, co tu robię - ponownie odwróciłam głowę w jego stronę i pokiwałam lekko głową, w odpowiedzi, mimo że to nawet nie było pytanie. - Rihanna się o ciebie martwi. Powiedziała mi, że od tygodnia nie wychodzisz z pokoju, nie jesz... nie dajesz praktycznie znaku życia. Wiem, że teraz pewnie myślisz, że się nad tobą lituje czy chce być po prostu miły, bo jesteś siostrą dziewczyny, z którą sypiam, - sprostuję. Nie chodzi o to, że on jest dupkiem i nie powie o Rih "jego dziewczyna". Tylko o to, że Riri nie angażuje się w związki. Nie takie prawdziwe. - ale to nieprawda. Nie musisz też mi niczego tłumaczyć ani opowiadać spokojnie. Ja wszystko wiem. - zmarszczyłam brwi w niemym pytaniu. Jak to wie?
Oh, czyżby Justin się pochwalił jakiego napędził mi cykora? Dupek.
-No coś w tym stylu. - osz kurwa, powiedziałam to na głos?
Przewróciłam oczami, po czym zapanowała niezręczna cisza. Po paru, przeciągających się w nieskończoność, minutach w końcu ją przerwałam.
-Jak wiele wiesz? - spytałam półgłosem, patrząc na swoje dłonie, którymi się bawiłam.
-Więcej niż ci się wydaje. Ale to nie o tym chciałem pogadać. Słuchaj. - przerwał na chwile. Złapał mnie lekko za ramię, chcąc bym na niego spojrzała, ale mnie przelała fala strachu. Cała zastygłam w bezruchu. Moje serce przyśpieszyło, a w głowie rozbrzmiał alarm. Damon chyba to zauważył, bo cofnął rękę jak oparzony. - Przepraszam. - mruknął.
-Nic się nie stało. - powiedziałam głosem bez emocji. Spojrzałam na niego i zamieniłam się w słuch. - Miałeś coś mówić.
-Chciałem ci powiedzieć parę rzeczy. Po pierwsze, wiem jak to wszystko wyglądało, ale zapewniam cię, że do niczego by nie doszło. - powiedział unosząc brwi, a ja moje zmarszczyłam. Niczego nie rozumiałam. - Nie zgwałcił by cię. - jeszcze bardziej, jeśli to możliwe, zbliżyłam brwi ku sobie.
Jak to nie? Zrobiłby to. Wszystko na to wskazywało i gdyby nie ten huk i otwarte drzwi, już nie byłabym dziewicą. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wtedy bym się czuła skoro już teraz jestem wrakiem człowieka, a przecież nic takiego mi nie zrobił.
-Wiem, trudno ci w to uwierzyć. Justin jest świetnym aktorem i dobrze wszystko obmyślił, ale uwierz mi. On nie miał zamiaru naprawdę tego zrobić. - pokręcił lekko głową, podkreślając to co powiedział.
Czyli Justin mnie wrabiał? Chciał mnie tylko wystraszyć?
-Dokładnie - znowu myślałam na głos?
-Wiedziałam, że nie zrobiłby mi tego. Nie wiem czemu, ale... po prostu wiedziałam. - wymamrotałam tak cicho, że przez chwile myślałam, że mnie nie usłyszał.
-Hej, ja nie mówię, że by tego nie zrobił. Potrafi być niezłym chujem. Zwłaszcza gdy się wścieka, a ty nieźle go wkurwiłaś. Aż mam ochotę przybić ci piątkę. - oboje się zaśmialiśmy. O boże. Ja się zaśmiałam. Gdyby mnie teraz usłyszała Rihanna, to by zemdlała z wrażenia. - Może i by mógł, ale nie wtedy. Ten strzał z pistoletu, to że wyszedł i zostawił otwarte drzwi na dwór. To nie przejaw głupoty tylko sprytnie opracowany plan. Chciał żebyś uwierzyła, że naprawdę mógł to zrobić. Jego plan zemsty polegał na tym, żebyś się bała. Nie mogła spać po nocach, zastanawiając się co ma zamiar teraz zrobić, skoro gwałt mu się nie udał. To psychologiczne zagranie. - przyłożył palec wskazujący do swojej skroni, w celu podkreślenia ostatnich słów.
Znowu spuściłam wzrok na własne stopy, trawiąc to co powiedział. To wydawało się mieć sens. O Bieberze można mówić różne rzeczy, ale trzeba przyznać, że jest inteligenty. Z tego co wiem, to głównie on wymyśla strategie dla swojej grupy, jeśli szykują jakąś walkę gangów czy coś w tym stylu. To wymaga pewnych umiejętności. Muszę przyznać takie zagranie jak to co mi zrobił było dość popularne, ale nawet na chwile nie przyszło mi do głowy taka możliwość. Dobrze to rozegrał. Wiedział co mogło by mnie najbardziej zranić, przez co bałabym się go najbardziej. I zrobił to. A raczej zrobił na tyle bym w to uwierzyła. Zostawił mój mózg przerażony i ciągle czujny. Nie ma lepszej zemsty. 
Mądre zagranie. Ale ja nie pozwolę mu wygrać tej gry. Czas na mój ruch.

***
Skro  Justin chciał żebym się bała, to tego nie dostanie. Poprosiłam Damona o przysługę, a mianowicie o powiedzenie Bieberowi, że przeszłam przez chwile szoku i dlatego nie chodziłam do szkoły, a już od pewnego czasu czuję się już świetnie. Niech myśli, że jego plan nie wyszedł tak jak tego chciał. Jutro normalnie pójdę na lekcje i będę się zachowywać jakby nigdy nic się nie stało. Założę się, że go tym wkurwię. 
Swoją drogą plan kolejnego wkurwienia tego dupka, bardzo spodobał się Damonowi. Śmiał się, przybił mi piątkę i powiedział, że "nie może się doczekać miny Biebera, kiedy powie mu, że w ogóle mnie nie ruszyła ta jego próba zemsty". Polubiłam go. A jeśli w dodatku uszczęśliwia Riri to naprawdę go uwielbiam. Rzadko się zdarza, że partnerzy mojej siostry budzili u mnie sympatie. Byli głupkami. Zależało im tylko na seksie, ale co mogę powiedzieć? Rihannie też zależało tylko na tym. O ile chłopak był dobry w łóżku i przystojny, mógł być jej. Ehh, czasem myślę, że ona nigdy nie będzie miała nikogo na poważnie.
O wilku mowa. Rih pojawiła się w moim pokoju i usiadła na łóżku. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy zobaczyła, że już nie jestem wrakiem człowieka. 
-Hej. Widzę, że ktoś tu jest wreszcie normalny. - odwróciłam się w jej stronę, odkładając pamiętnik z powrotem na swoje miejsce. - Co takiego się stało?
-Nic. Mieliśmy pogawędkę z Damonem. - wzruszyłam ramionami i położyłam się na brzuchu obok niej.
-Tylko nie mówi, że się w nim zakochałaś. O nie, nie, kochana. On jest mój. - pokręciła palcem wskazującym i przyłożyła go do swojej klatki piersiowej, wskazując na siebie.
-Wiem, wiem. Trzymam rączki przy sobie. - zachichotałam, a zaraz po mnie i Rihanna.
-Trochę dziwne, że on ci pomógł, a nie ja. - wysunęła dolną wargę i zrobiła smutne oczy.
-Oj przestań robić taką minę. - rzuciłam z chichotem, na co od razu wróciła do swojego uśmiechu. - Nie chodzi o niego, tylko o to co powiedział. No i też trochę o to, że nie traktował mnie jakbym była z porcelany i nie okazywał jak mu przykro. - przewróciłam oczami i spojrzałam na nią znacząco.
-Oj tam, oj tam. - wywróciła oczami i zachichotała. Zawtórowałam jej.
Oj jakie z nas dzisiaj śmieszki.
-Ale serio, lubię go. - uśmiechnęłam się do niej, a ona bez zbędnego wyjaśniania wiedziała o co mi chodzi.
-Nie, nie. To tylko sex. - pokręciła głową i machnęła dłońmi w lekceważącym geście. - Diabelnie dobry, ale tylko sex. Ugh a co on wyczynia języ...
-Rihanna! Ja wcale nie chce tego słuchać! - jęknęłam zirytowana, zasłoniłam rękami uszy i opadłam głową na prześcieradło. W odpowiedzi usłyszałam tylko chichot mojej siostry.
Może i byłam dziewicą, ale przez to, że Rihanna czuła dziwną potrzebę opowiadania mi wszystkich jej sprośnych zabaw, mogłam być całkiem doświadczona. Nie żebym ja chciała tego słuchać.
-Ale może byś spróbowała? On jest naprawdę fajny. Nie wierzę, że nie chcesz z nim być. - powiedziałam, ponownie podnosząc się na łokciach.
-To nie to, że nie chce. Wiesz przecież dlaczego się nie angażuje. - wzruszyła ramionami.
Racja. Ma dość drastyczne przeżycia jeśli o to chodzi. Nie dość, że dawna przyjaciółka nagadała jej, że wszyscy faceci są dupkami, kiedy Rihanna była sporo młodsza, to jeszcze została zdradzona. Cóż, może by tak bardziej szczegółowo.
Kiedy Rih miała z 12 lat zaprzyjaźniła się z jakąś licealistką, która obróciła jej życie o 180 stopni. Z niewinnej, skromnej dziewczynki zmieniła się w pewną siebie laskę. Już wtedy wiedziała o chłopakach więcej niż przeciętna nastolatka. Może ten wyzywający styl nastąpił z czasem, ale to nie zmienia faktu, że to właśnie Vanessa zmieniała życie mojej siostry. Namieszała jej w głowie. Wmawiała, że miłość nie istnieje, że te wszystkie "kocham cię" to mydlenie oczu.
"Faceci robią wszystko, żeby nie stracić swoich zabaweczek."
"Jeśli nie chcesz mieć złamanego serca, musisz sama grać w ich gierki i nie zostać przegraną"
"Te wszystkie "kocham cię", "mogę zaczekać" są tylko po co, żebyś im zaufała i łatwiej im było dobrać ci się do majtek"
"Faceci to dupki i jeśli nie chcesz przegrać tej gry sama musisz zachowywać się jak suka"
"Po co komu miłość? Jak dla mnie sex jest wystarczający"
To tylko niektóre z tych wszystkich "świetnych rad" jakie dawała Rihannie. A ona we wszystko wierzyła. Cóż, była jeszcze młoda.
I to Vanessa zapoczątkowała to wszystko.
Rih straciła dziewictwo w wieku 15 lat. Młodo co? I zrobiła to tylko po to, by nie być "cnotką". By móc pogrywać z chłopakami w gierki. By móc budować związek wyłącznie na seksie.
Przestała się przyjaźnić z Vanessą dopiero kiedy ta wyjechała na studia, ale Rihanna nie potrzebowała już żadnej rady więcej. Stała się następczynią swojej mentorki. Królową szkoły, która dumnie kroczyła korytarzami ze swoją świtą.
Kiedy to się zaczęło, bałam się, że zacznie mnie olewać i traktować jak zwykłą małolatę. Jednak pod pewnymi względami zawsze była taka sama. Nasza siostrzana obietnica "always and forever" zawsze była najważniejsza. Złożyłyśmy są sobie kiedy miałam 6 lat. To był oczywiście pomysł Rih, ale to najmądrzejsza rzecz na jaką kiedykolwiek wpadła.
"Siostry pod taką przysięgą muszą zawsze się wspierać i sobie pomagać. Nie ma wymówek. Jeśli jednej z nich coś się stanie, druga śpieszy jej z pomocą, przerywając wszystko co robi. Chociażby była w połowie randki. Jeśli jedna z sióstr stanie się sławna lub bardzo lubiana, nie porzuci drugiej chociażby nie wiem co. Always&Forever! Jest to najwyższa z przysiąg i złamanie jej grozi złamaniem siostrzanej więzi, tym samym straceniem najbliższej przyjaciółki. Jednak zbliża nas ona do siebie. A teraz zapieczętujmy ją."
Tak, zapieczętowałyśmy ją krwią. Obie przekłułyśmy palec i przykładając je do siebie, zmieszałyśmy krew. Był to najszlachetniejszy sposób jaki znałyśmy, więc tak właśnie zrobiłyśmy. W dodatku spisałyśmy całą przysięgę i warunki na kartce, którą potem podpisałyśmy. Każda z nas nadal trzyma po jednej kopii tej umowy. Ten kawałek papieru ma dla nas niewiarygodnie wielkie, sentymentalne znaczenie.
A wracając do rzeczywistości.
-Wiem, wiem, ale... nie chcesz nawet spróbować? - spytałam.
W odpowiedzi pokręciła tylko przecząco głową. Westchnęłam głęboko i przewróciłam się na plecy, a moja głowa lekko zwisała z łóżka. Po chwili Riri przyjęła taką samą pozycje.
-Jak długo cho... jak długo to trwa? - spojrzałam na nią.
-Podoba mi się odkąd pierwszy raz poszłam tu do szkoły, ale sypiamy ze sobą może od 2 tygodni. - wzruszyła ramionami.
-Czemu nigdy wcześniej go nie spotkałam? - zmarszczyłam brwi. W ostatnim tygodniu mogłam nie zwracać na to uwagi, ale wcześniej?
-Albo cię nie było, albo to ja jeździłam do niego. - ponownie wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie wyraźnie zaciekawiona czemu mnie to interesuje. Nigdy nie wypytywałam jej o chłopaków.
W ogóle to strasznie wiele się zmieniło odkąd się tutaj przeprowadziliśmy.
Oh, kochane, popieprzone życie. Zawsze musisz wszystko pogarszać, prawda?

***

-Ugh, jakie nudy. - stwierdziła Rihanna, kiedy skończyłyśmy oglądać film. Spojrzała na mnie, a ja szybko otarłam łzy z policzków.
No co? "Trzy metry nad niebem" ma smutne zakończenie, a ja jestem wrażliwa.
Rih zauważyła moje podpuchnięte od płaczu oczy i od razu zaczęła się śmiać. Ona oczywiście nie płakała, bo oglądała ten film już setki razy, a ja rozryczałam się jak dziecko.
No ale hej, jego najlepszy przyjaciel umarł, a miłość jego życia go zostawiła. Czyż to nie smutne?
-Ok bekso, zamawiamy pizzę? - spytała, opanowując śmiech.
Margaret nie było do jutra rano w domu, więc kolacja spadła na nasze barki.
-Dobra. - mruknęłam, pociągając nosem.
Rihanna poszła zamówić, a ja chwyciłam pilota i przełączyłam na jakieś kreskówki, żeby się trochę rozweselić. Jednak nie miałam pięciu lat i widok kota goniącego za myszką już mnie nie bawił. Oglądałam więc znudzona i przygnębiona przez film, kiedy moja siostra nagle wskoczyła na kanapę obok mnie.
-Coś taka smutna? Odwróć tą podkówkę do góry nogami. - zaśmiałam się, a ona uśmiechnęła się z triumfem. Był to jednak krótki śmiech. Skutki smutnego i niesprawiedliwego zakończenia filmu, nadal były widoczne. - Wiesz co zawsze poprawia ci humor? - spytała, a ja nie potrzebowałam odpowiedzi.
Rih ściszyła telewizor, a ja poszłam po kartkę i długopis.
No to piszemy piosenkę.
Przez chwile siedziałyśmy w ciszy, zastanawiając się nad tym o czym ma ona być. Po chwili Rihanna wreszcie się odezwała.
-Przeszła ci już ta deprecha z.. jego powodu, co nie? - spytała ostrożnie.
W odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Nie byłam już w dołku, byłam wkurwiona i nienawidziłam go.
-No to wyładujmy się! - pisnęła radośnie i wyrzuciła ręce w powietrze.
Zaśmiałam się z jej entuzjazmu. Zazwyczaj sama pisałam piosenki, ale kiedy pisałyśmy je razem, było zajebiście. Śmiałyśmy się i nie zastanawiałyśmy się nad tekstem. Po prostu to śpiewałyśmy i zapisywałyśmy. To było coś jak te walki na rap. Wersy i zwrotki wychodziły z nas tak po prostu.
-To zaczynamy! - krzyknęłam ze śmiechem w głosie.
Nie minęła sekunda a Rih już stała na kanapie, śpiewając pierwsze słowa i robiąc pozy i miny jakby występowała w teledysku czy coś.
-Oblizuje spluwę, kiedy kończę, bo wiem, że zemsta jest słodka, taka słodka - jakby podkreślając swoje słowa, ułożyła palce jednej ręki w pistolet i polizała palec wskazujący.
Zaczęłam się z niej śmiać. Sama weszłam do gry.
-To jest gang, babska grupa, skarbie grupa, powiedz mi czego potrzebujesz, ohh- sama stanęłam na kanapie i zaczęłam śpiewać w tym samym rytmie co ona wcześniej.
-Żaden skurwiel nie chcę być nieszanowany, igranie z ogniem sprawi, że będziesz mokry, jakie to uczucie być tam na dole przy własnych kolanach? - zaśpiewała, a ja śmiałam się z niej. Moja siostra ma czasem dość sprośne teksty, których nie czaję, ale cóż.
Dalej śpiewałyśmy na zmianę lub razem. Wygłupiałyśmy się i skakałyśmy po kanapie. Muszę jednak przyznać, że wyszła z tego niezła piosenka.

I lick the gun
when I’m done
‘Cause I know that revenge
is sweet, so sweet

This is a gang.
Ladies bang, baby, bang.
Tell me what you need? Ohh…

Any motherfucker wanna disrespect
Playin’ with fire funna get you wet
How it feel down there on your knees?
Got these girls like a soilder, trippin’,
it’s goin down, down, down

I’m ready to roll
Girl, I’m with you
If they get you they get me
So come on! Let’s go!
Bitch, I’m with you
If he whip you he whip me

[Chorus:]
You know I’m down
I’m down for life…load it, reload it and
Let’s go!
Gangsta for life…’til the day that I die
Yeah, I promise I’ll standing high
Cause you know that i'm down
you know i'm down Gangster for life

We drivin’ by with them headlights off
We know where you stay
Know what you did
We don’t play that shit
Nigga, we don’t play, no…

Everybody cried when you did your dirt
Actin’ like a Bitch funna get you hurt
Breaking lives down to their knees, oh
I got these girls like a soilder, trippin’,
it’s going down, down, down

I’m ready to roll
Girl, I’m with you
If they get you they get me
so come on! Let’s go!
Bitch, I’m with you
If he whip you he whip me

[Chorus:]

Guns(check)
Girls(check)Come on
We aint done yet
Got a lot to handle
We taking over the world
Yeah
Were an army
Better yet a navy
Better yet crazy
Guns in the air
Guns in the air
Guns in the air

Can’t hurt us again when you come around here
We got our guns, got our guns, got our guns, got our guns
We got our guns in the motherfucking air, ohh

I’m down for life
Gangsta for life
I’m down for life
Gangsta for life

[Chorus:]

I lick the gun when I’m done
‘Cause I know revenge is sweet

***

Ubrałam szlafrok i spojrzałam w lustro. Moje włosy były mokre po kąpieli, ale i tak wyglądałam o stokroć lepiej niż przez ostatni tydzień. Wreszcie było we mnie jakieś życie. Rozczesałam włosy i delikatnie je podsuszyłam, po czym zostawiłam je rozpuszczone by dalej schły same. Przeczesując je palcami, wyszłam z pomieszczenie tym samym wchodząc do pokoju, a moje serce zamarło.
To był on.
Opierał się o biurko i z zainteresowaniem przeglądał jakiś zeszyt.
O mój Boże. Mój Pamiętnik.
W pewnej chwili prychnął i spojrzał na mnie. W głowie rozbrzmiał mi alarm, ale ciało skamieniało w strachu. I nagle wszystko powróciło. Cały strach. Wszystko co mówił, to jak mnie dotykał, to jak się czułam. Wszystko.
-Oh, już widzę, jak bardzo się mnie nie boisz. - zakpił i znów przeniósł wzrok na zapisane kartki. - "Nie wiem czy kiedykolwiek mi to przejdzie. Z dnia na dzień, jest tylko gorzej. Boję się. Boję się każdego dotyku. Nie mogę już tego znieść. Nie jem, nie śpię. Wyglądam jak cień człowieka. I cały czas mam jakieś przeświadczenie, że on wróci i dokończy to co zaczął." - zacytował. Wydawał się dumny z tego do jakiego stanu mnie doprowadził. Podobało mu się to co czytał.
Odłożył zeszyt i powolnym krokiem zaczął iść w moim kierunku. Alarm w mojej głowie stawał się głośniejszy z każdym jego krokiem. Chciałam uciec do łazienki, ale byłam sparaliżowana strachem. Jedyny ruch na jaki się odważyłam to powolne kroki do tyłu. Kiedy on się przybliżał, ja się oddalałam. Cóż, dopóki moje plecy nie dotknęły drzwi, które zamknęły się z hukiem, kiedy Justin pchnął je ręką. Był tak blisko. Czułam jego zapach, jego ciepło... i bałam się coraz bardziej. Ale jednocześnie czułam się odważniejsza. Nie wiem, może to sprawka adrenaliny, ale znów czułam, że mogę mówić.
-C-co ty tu robisz? - spytałam półgłosem.
-Przyszedłem sprawdzić, czy na pewno już dobrze się czujesz. - wymruczał.
Dotknął opuszkami palców mojego policzka, a mnie przeszły dreszcze. Zacisnęłam powieki i pisnęłam cichutko. Cofnął rękę, ale tylko na chwile. Po kilku sekundach ponownie położył ją na moim policzku i kciukiem zaczął gładzić moją skórę.
-Jednak z tego co widzę, nie czujesz się tak świetnie. - wymruczał z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach. Miałam ochotę go spoliczkować. - Naprawdę myślałaś, że mnie tak łatwo okłamać? - zdjął swoją rękę z mojego policzka.
Przybliżył swoją twarz do mojej i trącił nosem o mój. Jego usta były tak blisko, że myślałam, że teraz mnie pocałuje, ale tego nie zrobił.
-Chciałem rozegrać to inaczej. Nie ucierpiałabyś, ale... - wymruczał kiedy jego usta dzieliło kilka milimetrów od moich.
Odsunął się trochę i przez chwile jego oczy skanowały całe moje ciało. Skrępowana sytuacją, cofnęłam się na tyle na ile mogłam i teraz całe moje ciało przylegało do drzwi. Kiedy znowu przeniósł na mnie oczy, widać w nich było błysk pożądania. Nie podobało mi się to. Bałam się. Czemu to nie może być normalne? Czemu Justin musi być fiutem-kryminalistą, zamiast jakimś miłym, zwyczajnym chłopakiem. Może gdyby tak było, moglibyśmy być razem. Ale w tej rzeczywistości. Ratujcie!
-Ale ty musiałaś znowu spróbować na mnie jakiś gierek. - pokręcił, jakby rozczarowany, głową i znowu wpił swój  wzrok w moje oczy.
Jednym, szybkim ruchem chwycił mnie za brodę i zmusił żebym na niego spojrzała.
-Byłaś niegrzeczna - wymruczał z seksowną chrypką w głosie, którą uwielbiałam i wierzcie lub nie, nawet w takiej sytuacji potrafiła mnie podniecić. Ja pierdole, w tej chwili nienawidzę mojego zdradzieckiego ciała.
Ponownie cofnął rękę, ale tym razem tylko po to, żeby owinąć ją wokół mojej talii i przyciągnąć mnie bliżej siebie. Zaskoczona tym gestem, zachłysnęłam się powietrzem. Był za blisko. Ręką, którą wcześniej opierał się o drzwi, pociągnął mnie za włosy przez co wygięłam szyję tak, że miał do niej pełen dostęp. Od razu zaczął całować, przygryzać i ssać moją skórę, a mną mimowolnie zawładnęła przyjemność. Przymknęłam powieki, jednak w mojej głowie wciąż rozbrzmiewał alarm. Nie rozumiem jak może mi się to podobać, skoro tak bardzo się boję.
-A niegrzeczne dziewczynki zasługują na karę. - wyszeptał z ustami przy moim uchu, a na momentalnie otworzyłam szeroko oczy ze strachu. Znowu zostałam sparaliżowana przez to uczucie.
-C-co masz zamiar zrobić? - udało mi się wyjąkać.
Justin przerwał całowanie mojej szyi, by spojrzeć na mnie pełnym pożądania wzrokiem. Uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał mi prosto w oczy. Owinął sobie wokół ręki jeden ze sznurków wiążących mój szlafrok, a mi wydało się to jakieś znajome. I wtedy stanął mi przed oczami mój sen. Śniłam kiedyś o nim. Sytuacja była zniewalająco podobna. Sen proroczy? Oby nie.
-Ściągnij ten szlafroczek, a ci pokaże. - wymruczał milimetry od moich ust, po czym brutalnie mnie pocałował.
O ja pierdole.

_________________________________________________________________________________________________________
PIOSENKĘ I TŁUMACZENIE MACIE TUTAJ !!!!!!!!!


No i jak się podoba? Czy tym razem Justin dokona swojej zemsty? Czy Jessice uda się jakoś wyjść z tej sytuacji? Czytajcie dalej, a się dowiecie.

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM

Wiem, że dawno niczego nie dodawałam, ale miałam zaćmienie. Żadnego pomysłu. Próbowałam coś nabazgrać, ale albo mi się nie podobało, albo nie potrafiłam tego dociągnąć do końca. Za każdym razem zresztą jak próbowałam coś napisać, coś mnie rozpraszało i traciłam całą wenę. Także...

PROSZĘ! WYBACZCIE!

Mam nadzieję, że nadal chcecie czytać tego bloga i nie znienawidzicie mnie za tą przerwę. :(

Wiem, że rozdział nie jest jakoś strasznie ciekawy, ale mam nadzieję, że nie jest aż taki zły i że podoba wam się zakończenie :D

Chciałam też poinformować, że ZMIENIŁAM WYGLĄD ZAKŁADKI BOHATEROWIE !

ILY!! Postaram się dodać nn jak najszybciej :D

CZYTASZ?=SKOMENTUJ!
JEŚLI CZYTASZ MOJEGO BLOGA ZAGŁOSUJ W ANKIECIE
JEŚLI CI SIĘ PODOBA DOŁĄCZ DO OBSERWUJĄCYCH
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZOSTAW W KOMENTARZU KONTAKT DO CIEBIE


3 komentarze:

  1. Nareszcie już się bałam, że skończyłaś z pisaniem tego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    Już traciłam nadzieję.
    Dobrze że wróciłas :)
    Uwielbiam Twój blog i świetnie piszesz <3<3<3
    Mam nadzieję że kolejny już niebawem :)
    Życzę duuuuzo weny ;3
    Ps.
    You-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na ocenę, którą dla Ciebie napisałam. Przepraszam, że to tyle trwało.
    http://internetowy-spis.blogspot.com/2014/08/ocena-010.html
    Pozdrawiam,
    Lusieeek.
    Ps. Możesz mnie informować? @ToTaFajna

    OdpowiedzUsuń