Translate

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 24 "Revenge tastes best.... bloodly"

UWAGA!
Rozdział zawiera sceny +18 oraz sceny, które mogą się niektórym bądź większości wydać okropne, brutalne czy tym podobne. 
Czytasz na własną odpowiedzialność.
Dziękuję za uwagę.


Moje serce nie było zdolne do dalszej pracy. Cała zaczęłam trząść się jak cziłała, a do oczu zaczęły napływać mi łzy.
Ale mimo tak wielkiego przerażenia nadal coś mówiło mi "uciekaj". Szczerze, zastanawiałam się czy wolę umrzeć czy zostać zgwałcona. Śmierć byłaby szybka, może nawet bezbolesna. A gwałt? Nie lecząca się rana w psychice. Nie ważne ile by minęło, ciągle pamiętałabym z tego każdą sekundę.
Może właśnie ta myśl przyczyniła się do tego, że wysunęłam jedną stopę do przodu, próbując zrobić krok do przodu.
-Nie waż się ruszyć ani centymetr dalej suko albo następna kulka nie spudłuje. - usłyszałam jego ostrzeżenie za sobą. - Wsiadaj do auta. - powtórzył znowu i coś tak przeczuwałam, że więcej tego nie zrobi. Już nie będzie mówił, będzie działał, a tego właśnie się bałam.
Ze zdenerwowania przygryzłam wargę i zacisnęłam pieści. Kiedy nie ruszyłam w jego stronę, czego się spodziewał, usłyszałam jego kroki. Zbliżał się do mnie, a mnie osiągało coraz większe przerażenie. Kilka łez ściekło po moich policzkach. Zacisnęłam mocno szczękę i z ogromnym trudem udało mi się zmusić nogi do posłuszeństwa. Wykonałam kilka kroków do przodu, kiedy usłyszałam kolejny strzał. To mnie unieruchomiło, mimo że, ku mojemu zdziwieniu, nie poczułam żadnego bólu. Znowu nie trafił we mnie. Jednak strach znów sparaliżowało każdą komórkę mojego ciała. A on był coraz bliżej.
-Wiem o co ci chodzi, skarbie. Chcesz śmierci, huh? - spytał gdy był już tak blisko, że czułam jego ciepło na plecach. Kolejne łzy opuściły moje spanikowane oczy. Czułam się tak bezsilna. - Muszę cię zawieść, nie zastrzelę cię. To zbyt szybka tortura nie sądzisz? - objął mnie jedną ręką w tali. Nagle poczułam poć chłodnego przy skroni. Z przerażeniem doszło do mnie, że to pistolet. Jeśli to możliwe, zaczęłam się trząść jeszcze bardziej. - Po prostu "paf" i koniec. - jego klatka piersiowa przyległa do moich pleców. - Nie, skarbie. Nie zabiję cię. A na pewno nie teraz. - poczułam jego oddech na mojej szyi, co wywołało niechciane dreszcze. - Jeśli bym w ciebie strzelił, to celowałbym w nogę byś nie mogła uciec. - mocniej przycisnął mnie do siebie i pistolet do mojej skóry. Jęknęłam przerażona. - Jesteś moja. - szepnął mi uwodzicielsko do ucha, ale ja wyczułam w tym cień grozy. - A teraz grzecznie wsiądziesz do samochodu, bo inaczej będziesz cierpieć bardziej niż mam w planach. - puścił mnie, a ja wypuściłam powietrze z płuc. Nawet nie pamiętam bym wstrzymywała oddech.
Paraliż ustąpił, bo mózg był zbyt przerażony wizją bólu, że nie był w stanie mnie powstrzymywać i poprowadził nogi prosto do pojazdu. Mimo to szłam wolno, cały czas czując na sobie wzrok Justina.
Kiedy siedziałam już w aucie, jadącym ze 100 na godzinę zebrało mi się na histeryczny płacz. Justin schował już broń, ale dopiero teraz naprawdę doszło do mnie, że byłam tak blisko śmierci. Dopiero teraz kiedy szok minął. Musiałam to jakoś odreagować, ale nie chciałam płakać. Nie przy nim. Wiem, że na pewno nie zdołam się powstrzymać kiedy... kiedy już dojdzie do tego, ale po prostu nie chciałam. Jednak łzy nie dawały za wygraną i nie mogłam ich powstrzymać. Odwróciłam więc szybko twarz w stronę szyby. Dopiero teraz dałam im pełną swobodę. Powstrzymywałam tylko łkania. Dobrze wiedziałam co się wydarzy, a ta świadomość była stokroć gorsza niż gdyby po prostu wparował do mojego pokoju i to zrobił w najgorszy z możliwych sposobów. Moje myśli zabijały mnie od środka, a ból wcale nie wypływał razem ze łzami jak zawsze. Miałam go nieskończony zapas i za cholerę nie mogłam się tego pozbyć.
Kiedy samochód się zatrzymał szybko wytarłam łzy z policzków, nie zważając na to, czy Justin to widział. To jest już kurwa w ogóle nie ważne! Zaraz zostanę zgwałcona. Prawie dostałam zawału kiedy Bieber zapukał w szybę, pewnie zastanawiając się czemu nie wyszłam z auta. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Niemal siłą wyciągnął mnie z pojazdu i zatrzasnął drzwi. Mocno ściskając mój nadgarstek, ciągnął mnie w stronę jakiegoś drewnianego domku.
Budynek wyglądał raczej na taki, w którym każda dziewczyna chciałaby stracić dziewictwo. Nie wyobrażałam sobie takiego uroczego miejsca na scenę gwałtu. Był dość niewielki, ale jak się później okazało bardzo przestrzenny. Wewnątrz, ku mojemu zdziwieniu był bardzo nowoczesny. Przynajmniej w porównaniu z jego zewnętrznym wyglądem. Spodziewałam się drewnianych mebli, romantycznego wystroju i wielu świec. Jednak zastałam wiele metalowych dodatków, wystrój w kolorach szarości i purpury oraz wiele technologii. Na ścianie wisiał ogromny telewizor plazmowy, a nieopodal kanapy nowoczesna wieża stereo. Nie mogłam jednak przypatrzeć się wszystkiemu, bo musiałam nadążyć za Justinem, który przemknął przez pomieszczenie z szybkością strusia pędziwiatra.
Wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia, po czym zatrzasnął z hukiem drzwi. Widząc jego agresywność sądziłam, że od razu zaatakuje moje usta, ale on nie zrobił nic. Trzymał mnie przy sobie, obejmując mnie jedną ręką w talii, a drugą szukał czegoś na ścianie. Kiedy włączył światło znowu miałam ochotę ruszyć do ucieczki, nie zważając co miałby mi zrobić, jeśli się do tego posunę. W pokoju górowały ciemne barwy, co zapewne dodawało seksualnej atmosfery, ale ani trochę jej w tej chwili nie czułam. Główną atrakcją pomieszczenia było ogromne łóżko z ciemnoczerwoną pościelą. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, mimo, że jedyne uczucie jakie u mnie wywoływało to przerażenie.
-Czas zacząć zabawę - szepnął mi Justin do ucha. Nie musiałam go widzieć, żeby wiedzieć, że ma na twarzy ten jego zadowolony z siebie uśmieszek.
Wszystko działo się tak szybko, że ledwo mogłam to zarejestrować. Jednym ruchem obrócił mnie twarzą do siebie, by po chwili z siłą wpić się w moje usta. Szybko wsunął swoje dłonie pod moje uda i podniósł mnie. Odwrócił się i przycisnął mnie do ściany. Jego język agresywnie penetrował moje usta, a ja byłam tak zszokowana, że nie zdawałam sobie sprawy z połowy rzeczy, które robił. Jednak ta boska nieświadomość nie mogła trwać wiecznie. Kiedy mój mózg zaczął rejestrować wszystkie szczegóły ogarnęło mnie przerażenie i rozpacz. Miałam ochotę płakać, ale łzy wcale nie płynęły mi do oczu. Nie potrzebowałam ich, bo jedyny płacz do jakiego byłam zdolna to głośny szloch. Oczywiście do niego nie doszło. Pewna część mojego mózgu na pewno była za to odpowiednia i powstrzymywała odruchy charakterystyczne dla mojego obecnego położenia, jak płacz i krzyk. Ogarnęła mnie całkowita blokada i jedyne co robiłam to odwzajemniałam, jak tylko mogłam przez odrętwienie jakie mnie ogarnęło ze strachu, pocałunki, bo jakiś wrzask w mojej głowie kazał mi się nie sprzeciwiać. Bałam się. To już nie była szkoła, to nie był mój ani jego pokój, to kurwa nawet nie była ulica czy jakaś część miasta! To było kompletne pustkowie i nikt nie usłyszałby tu mojego krzyku o pomoc. Nawet nie byłoby możliwości ucieczki. W pokoju nie było szklanych drzwi, Justin zamykał każde drzwi, przez które przechodziliśmy, a otwieranie ich by mnie opóźniało. Nawet gdyby jakoś udałoby mi się wydostać z domku, nie ma mowy bym przed nim uciekła. Jestem szybka, ale on z pewnością szybszy. Dodajmy też, że potykałabym się o każdy wystający korzeń czy kamyk i nie mam na tyle dobrej kondycji by dobiec sprintem kilka kilometrów do najbliższej drogi.
Nie mam szans.
Jego usta przeniosły się na moją szyję. Jego pocałunki wywoływały u mnie dreszcze nie tylko ze strachu, ale, czego nie potrafiłam znieść, i z przyjemności. Te drugie dreszcze wędrowały prosto do złączenia moich nóg, a ja nie potrafiłam pojąć, jak moje ciało może być tak głupie. Nawet w takiej pieprzonej sytuacji się podniecam! Jaki on kurwa ma na mnie w pływ, że jest zdolny działać na mnie nawet kiedy chce mnie zgwałcić? Kurwa nic już nie rozumiem!
I nie musiałam, nie chciałam. Jedyne czego chciałam i na co miałam nadzieje, to znalezienie jakiegoś sposobu by wyłączyć myśli. Odlecieć w obłoki i nie zdawać sobie sprawy co się właśnie dzieje. Ta, chciałabym, ale to nie możliwe.
Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, a jego usta formowały malinkę w moim wrażliwym miejscu na szyi. Skurwiel.Nie może po prostu tego zrobić? Musi to przedłużać?
Nawet nie zauważyłam kiedy moje plecy przestały opierać się o ścianę, a Justin zrobił kilka kroków do tyłu i odwrócił się, by rzucić mnie na łóżko. To ostatnie akurat zauważyłam, bo przerwało mój tok myślowy. Przerażenie wzrosło jeszcze bardziej, co uważałam za niemożliwe. Od razu pojawił się nade mną, przyciskając moje ręce nad głową jedną ręką, a drugą znów odbywając wędrówkę po moim ciele. Bez skutku próbowałam wyszarpać nadgarstki z jego uścisku. Jak on może być taki silny? Znów zaatakował moje usta, od razu wkładając mi język do buzi. Ten pocałunek trwał jednak dość krótko. Kiedy odsunął się ode mnie uśmiechał się chytrze i zwycięsko zarazem. Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki nie spróbowałam poruszyć rękami, które jak sądziłam były wolne. Syknęłam kiedy w moją skórę delikatnie wbił się zimny metal. Za mocno szarpnęłam. Od razu powędrowałam wzrokiem ku moim dłoniom i zauważyłam parę kajdanek. Cholera. Jakby nie pamiętając, że pierwsza próba zabolała, znów szarpnęłam za cholerstwo przypinające mnie do łóżka. I znowu, i znowu. Przerażony umysł nie obejmował tego, że nie jestem Supermanem i nie rozerwę piekielnego żelastwa. Moją uwagę od kajdanek odwrócił dotyk Justina. Jednym ruchem rozszerzył moje nogi i w jednej sekundzie jego ciało przylgnęło do mojego, a jego język znów znalazł się w moich ustach. Fakt, że teraz znajdował się centralnie między moimi nogami i mogłam poczuć każdy, nawet najmniejszy jego ruch, nie pomagał. Moje ciało ciągle było mi nieposłuszne, za to zareagowało od razu kiedy jego ręce wsunęły się pod moją koszulkę. Nie fatygując się z grą wstępną, po prostu podwinął ją tak wysoko, że znajdowała się przy moich spiętych nadgarstkach. Ciekawe czemu nie pomyślał by zdjąć mi ją wcześniej, zanim założył mi kajdanki. Nie ważne. To i tak go chyba specjalnie nie interesowało. Kiedy odkryły się przed nim nowe kawałki mojej skóry, jego usta od razu zaatakowały. Zaczął składać mokre pocałunki od połączenia szyi z żuchwą, schodząc coraz niżej z każdą sekundą. Kiedy jego wargi znalazły się pomiędzy moimi piersiami, nie mogłam powstrzymać głośnego westchnięcia. Od razu mentalnie przywaliłam sobie za to w twarz. Jednak nic nie mogłam na to poradzić. To nie ja tylko to pieprzone ciało! Jego biodra były po prostu za blisko moich, a każdy z jego pocałunków wysyłał ku mojej kobiecości osobny dreszcz rozkoszy. Nienawidziłam siebie za to, że mi się podobało, ale to nie było zależne od mojej woli. Poczułam jego zwycięski uśmiech przy mojej skórze i jakby zachęcony zaczął jeszcze namiętniej wycałowywać ścieżkę po moim ciele. Wraz z tym jak zbliżał się do mojej najbardziej intymnej części, zwiększało się we mnie przerażenie i, niestety, podniecenie. Zakreślił językiem kółko wokół mojego pępka co wywołało kolejne westchnienie i kolejną falę poczucia wstydu. Kiedy myślałam, że zakończył te słodkie tortury, bo nie był już tak blisko mojej skóry, poczułam jak kawałek materiału moich jeansów się podnosi. Nie musiałam patrzeć, nie chciałam patrzeć, ale wiedziałam, że chwycił za niego zębami, bo wciąż czułam jego ciepły oddech. Wyobraźnia pobudziła się do życia i wysłała, tak bardzo przeze mnie w tej chwili znienawidzone, sygnały od mózgu w dół brzucha. Po kilku sekundach i jego seksownym warknięciu, materiał wrócił na swoje miejsce, a ja znów zawiodłam się myśląc, że wróci do moich ust. Jego wargi złożyły krótki, prowokujący pocałunek na złączeniu moich nóg. W tej chwili głośno pisnęłam, jednocześnie z szoku, przerażenia i rozkoszy. Wybuchowa mieszanka. Dopiero teraz podniósł się odrobinę i wrócił do moich ust, a przynajmniej tak sądziłam. Jego twarz zatrzymała się kilka milimetrów odległości od mojej. Nie wiedziałam o co chodzi, dopóki nie otworzyłam oczu i nie zobaczyłam zuchwałego uśmieszku. Zobaczył, że oczekiwałam pocałunku, przymykając oczy i cholernie mu się podobało, że na mnie działa. Moje zdziwione spojrzenie zmieniło się w pełne nienawiści. On odwzajemnił je spojrzeniem pełnym kpiny. Złożył krótki pocałunek na moich ustach, jeszcze raz uśmiechnął się jak to tylko on potrafi i zaatakował moją szyję. Tym razem był jednak o wiele delikatniejszy. Kreśląc ścieżkę od obojczyka w górę, dotarł do mojego ucha, które lekko przygryzł.
-Wiem, że ci się to podoba, skarbie. Mnie nie oszukasz. - wyszeptał kusząco, z tą swoją, kurwa, seksowną chrypą w głosie.
On nie ma prawa mnie tak nazywać. Chciałam to wykrzyczeć i przy okazji zwyzywać go od najgorszych, ale po prostu nie mogłam. Strach. Ten pieprzony, paraliżujący strach. Nie ważne jak seksowny byłby jego głos czy jak dobrze bym się czuła, on nie zniknie. Nie zniknie to uświadamianie sobie o powadze tej sytuacji z każdą sekundą na nowo. To nie zniknie. Więc, nie, nie ważne jak kurwa dobry jesteś w łóżku, skurwielu, nie, nie podoba mi się.
Tyle miałam do powiedzenia, a nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
Tym czasem Justin nie próżnował. Podniósł się tak, że klęczał z nogami po obu stronach mojego ciała i zaczął rozpinać moje jeansy. Znów zebrało mi się na płacz. Tym razem jednak ta potrzeba była większa. Łzy powoli zaczęły napływać do moich oczu, ale nie chciałam pozwolić im wypłynąć. Zaczęłam szybko mrugać. Ręce Biebera na chwile spowolniły pracę, przy moich spodniach i wtedy zdałam sobie sprawę, że zauważył moje próby powstrzymania płaczu. Nie przejął się, tylko uśmiechnął się z pieprzonym zadowoleniem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, on już dawno paliłby się w piekle. Zaczął, kurewsko powoli, zsuwać ze mnie część mojej garderoby, a mnie ogarnęła fala frustracji. Czy on naprawdę musi się tak cholernie ze mną droczyć? Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że moje nogi nie są unieruchomione, jak ręce. Zaczęłam wymachiwać nimi, próbując kopnąć tego skurwiela, ale moje starania były na marne. Jego twarz się nie zmieniła, ale było widać po oczach, że moje próby samoobrony go wkurzyły. Brutalnie zszarpnął ze mnie spodnie i wrócił do poprzedniej pozycji, którą wcześniej zmienił by umożliwić sobie, zdejmowanie ze mnie ubrań. Pochylił się nade mną i chwycił moją szczękę, zmuszając mnie żebym na niego spojrzała. Wciąż walczyłam ze łzami, ale już nie mrugałam. Zamiast tego zagryzłam policzek od wewnątrz tak mocno, że mogłabym go przegryźć na wylot. Twarz moją i Justina dzieliło tylko kilka centymetrów. Patrzyliśmy sobie intensywnie w oczy. Ja z nienawiścią, on ze złością.
-Dobrze ci radzę. Lepiej bądź grzeczna i posłuszna, jeśli nie chcesz ucierpieć bardziej niż powinnaś. - jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, który znikł tak szybko jak się pojawił.
Puścił moją szczękę i podniósł się, zapewne z zamiarem, ściągnięcia swojej koszulki. Ja nagle znalazłam w sobie odwagę. Nie wiem gdzie tak długo się chowała, ale adrenalina przestrzeliła przez moje żyły i wyciągnęła ją z ukrycia.
-Skurwiel. - mruknęłam ledwie słyszalnie. Ale on usłyszał.
Jego wzrok od razu powędrował ku mojej twarzy, a oczy zapłonęły złością. Nie tolerował nieposłuszeństwa. Myślał, że będę potulna jak owieczka i zrobi ze mną co chce, a ja nawet nie zaprotestuje. Wszystko co wybiegało poza te schematy, nie było mile przyjmowane. Ale cóż, niespodzianka! Nie jestem twoją dziwką!
-Coś ty powiedziała? - nie musiał przytrzymywać mnie, bym patrzyła prosto na niego. I tak to robiłam. Jednak pochylił się trochę, by być bliżej mojej twarzy.
-Powiedziałam, że jesteś skurwielem. - powiedziałam patrząc mu wyzywająco prosto w oczy.
Zauważyłam jak zacisnął szczękę. Prawdę mówiąc, spodziewałam się, że mnie teraz uderzy. To było by odpowiednie dla sytuacji. Ale on tylko się zaśmiał. Krótko i kpiąco. Podniósł się znowu i patrzył na mnie z góry.
-Mała, irytująca suka. Nie mogę się doczekać aby dać ci nauczkę. - powiedział z zadowolonym z siebie uśmieszkiem na twarzy.
Te słowa w pewien sposób mną wstrząsnęły, ale nienawistny wyraz mojej twarzy się nie zmienił.
Justin zdjął koszulkę, a moje oczy powędrowały do pistoletu, który nadal miał przy sobie. Znów odczułam paraliżujący strach. Zauważył gdzie kieruje spojrzenie i wziął broń do ręki. Obrócił ją na palcu i wycelował prosto w moją głowę. Wstrzymałam oddech.
-Boisz się? - zapytał z rozbawieniem. - Może powinniśmy go użyć jako sex zabawki, huh? - zaśmiał się, a ja miałam ochotę uderzyć go w twarz.
Odkładając na chwilę pistolet, zszedł ze mnie, tylko po to by rozchylić moje nogi i znaleźć się między nimi. Mogłam teraz znów spróbować go kopnąć, ale byłam sparaliżowana, bo w jego ręce znów znalazła się spluwa. Przyłożył lufę do mojej szyi i ledwie dotykając mojej skóry, powoli przejechał nią w dół. Zimny metal powodował na moim ciele gęsią skórkę. Kurwa. Mój oddech stał się nierówny przez tak bliski kontakt z tym cholerstwem. Kiedy znalazł się przy linii majtek, na twarzy Biebera pojawił się tajemniczy uśmieszek.
-Mmm, to kuszący pomysł. - przejechał bronią wzdłuż mojej kobiecości, a z moich ust wyrwał się cichy jęk.
Powtórzył ten ruch jeszcze kilka razy i z zadowoleniem oglądając moje reakcje, przejechał pistoletem wzdłuż mojej skóry, tą samą ścieżką, co poprzednio. Mocno przycisnął lufę do miejsca pod szczęką, lekko odchylając moją głowę do tyłu. Pochylił się, tak że jego usta dzieliło kilka milimetrów od mojego ucha.
-Nadal chcesz się stawiać? - wyszeptał.
Byłam przerażona, ale zdeterminowana. Adrenalina nie zniknęła. Tylko wzrosła wraz ze strachem. Więc kiedy Justin odsunął się trochę, by widzieć moją twarz, moje oczy śmiało go nienawidziły. Przez jego zirytowanie stwierdziłam, że nie tego oczekiwał. Patrzyliśmy sobie wzajemnie w oczy z wypisanymi emocjami w oczach. Nienawiść i irytacja. Było to niczym niemy pojedynek. Odłożył pistolet gdzieś obok, na łóżku. Dopiero po chwili zrozumiałam dlaczego. Jego ręka znalazła się na złączeniu moich nóg, co sprawiło, że głośno wciągnęłam powietrze z zaskoczenia. On tylko chytrze się uśmiechnął. To był pojedynek. Jego ręka się poruszała, a ja nie mogłam pokazać po sobie, że sprawia mi to przyjemność. Było to okropnie trudne, bo to uczucie było nowe. Zacisnęłam szczękę tak mocno, że nie zdziwiłabym się gdyby nagle skruszyły mi się zęby. Ale nie mogłam pozwolić sobie otworzyć ust, bo wtedy nie powstrzymałabym jęków. On to zauważył i przygryzł moją dolną wargę, przyśpieszając ruchy tam na dole. Kiedy pierwsza próba się nie powiodła, pocałował mnie z siłą, próbując wepchnąć mi język do ust, ale nie dałam mu wstępu. Wtedy dał większy nacisk na najbardziej wrażliwym miejscu, co wywołało u mnie tak wielką przyjemność, że rozchyliłam wargi, a jego język wsunął się do środka. Teraz nie mogłam już niczego powstrzymać. Jęczałam w jego usta, a on nie ukrywał, że mu się to podobało. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a jego poczynania przy mojej kobiecości bardziej intensywne. W ciągu sekund poczułam znajome uczucie budujące się w podbrzuszu. Moje jęki były coraz głośniejsze i częstsze, a oddech przyśpieszył. Byłam już blisko punktu kulminacyjnego, ale wtedy jego palce przestały się ruszać, a ust zniknęły. Zdziwiona otworzyłam oczy.
-Chcesz dojść, huh? Błagaj suko. - zażądał z władczym wyrazem twarzy.
On sobie chyba żartuje.
Zaśmiałam się, czego na pewno nie oczekiwał. Tym razem to ja spojrzałam na niego z kpiną.
-Chciałbyś chuju. - warknęłam i splunęłam. Dosłownie. Splunęłam mu w twarz i, kurwa, czułam się z tym świetnie.
On odsunął się jak oparzony i wytarł twarz ręką. Z jego ust wydostało się kilka przekleństw, głównie przezwisk w moją stronę, ale miałam to w dupie. Spojrzał na mnie z złością, jakiej jeszcze u niego nie widziałam. Następnie skierował wzrok na kajdanki i znów na mnie, tym razem z mroczną satysfakcją. Złapał mnie obiega rękami w talii i mocno szarpnął moim ciałem w swoją stronę. Krzyknęłam z bólu, bo metal głęboko wciął się w moją skórę. To cud, że nie oderwał mi rąk. Kurwa to boli jak cholera! Instynktownie skierowałam wzrok ku nadgarstkom, ale tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko Justin złapał mnie za szczękę i kazał spojrzeć na siebie.
-Chciałem być w miarę delikatny, sprawić ci choć trochę przyjemności, ale widzę, że nie zasługujesz na taryfę ulgową, dziwko. - warknął.
Powtórzę się. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Byłam po prostu przerażona i tak też musiałam wyglądać. Szeroko otwarte oczy i serce kołoczące, jakbym miała w środku kolibera. W dodatku rany bolały tak bardzo, że chciałam się rozpłakać. Poczułam jak coś spływa po moich rękach, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że to krew. Spływała strumieniami. Kurwa. Justin też to zauważył, bo skierował wzrok ku górze. Znów uśmiechnął się w ten sam sposób, a ja wiedziałam, że to wróży coś złego. Jego ręka powędrowała ku mojej i opuszkami palców przejechał po mojej skórze. Kiedy jego dłoń znalazła się w zasięgu mojego wzroku, niemal nie pisnęłam na widok takiej ilości krwi. Przejechał palcem wskazującym po mojej drżącej wardze. Co do cholery?
-Obliż usta. - zażądał krótko.
Że niby co?
Widząc moje nieposłuszeństwo, podniósł się trochę, chwycił pistolet i wycelował we mnie.
-Nie lubię się powtarzać, suko. - warknął z podniesionym głosem.
Przerażona wykonałam polecenie.
To było okropne. Musiałam posmakować własnej krwi. I jeszcze ten jego zadowolony uśmieszek.
Ta akcja z krwią była jakby chwilą tymczasowego spokoju. Justina znów ogarnęła ta ogromna złość i bez zbędnych ceregieli zaczął ściągać moją bieliznę. Zasługuję na kulkę w łeb za to, że założyłam dzisiaj biustonosz odpinany z przodu. Kurwa, kurwa, kurwa! Po pozbyciu się jako tako mojego biustonosza, bo szelki nadal były zawieszone na moich ramionach, zszarpnął ze mnie majtki. W tej chwili zamknęłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć. Moja psychika by tego nie wytrzymała. Jego ręce jeździły po moim nagim ciele, a mi zbierało się na płacz. Kiedy jedna z jego dłoni zbliżyła się do mojej intymnej części, próbowałam zacisnąć nogi. Oczywiście nie mogłam, bo znajdował się między nimi, ale sama próba go rozzłościła. Znów złapał mnie za talię, a ja bojąc się, że zrani mnie ponownie, pisnęłam i rozluźniłam nogi. Ba, pod wpływem strachu rozchyliłam je przed nim jak tania dziwka. To bym właśnie byłam.
-Grzeczna dziewczynka. - mruknął, a ja poczułam jak tracę resztki godności.
Zaczęłam cicho łkać, gdy usłyszałam jak rozpina pasek od spodni. Kurwa, nie! Łzy zaczęły strumieniami wypływać z moich oczu. Nie, nie, nie! Kiedy poczułam go bliżej, zrezygnowana po prostu zacisnęłam szczękę, czekając na ból.
Ale nie nastąpił.
Dopiero po upłynięciu kilku sekund zdałam sobie sprawę, że czuję chłód. Nie było już jego ciepła. Zdziwiona otworzyłam oczy. Nie było go. Nie rozumiem. Zaczęłam analizować wszystkie scenariusze. Wpadło mi nawet do głowy, że może zemdlałam i obudziłam się jak już po wszystkim. Sprawdzając umysłowo całe ciało, szukając bólu, który powinien się znajdować między moimi nogami, poczułam dziwny luz w nadgarstkach. Poruszyłam nimi i odkryłam, że nie mam kajdanek. Podniosłam się do siadu i zdezorientowana spojrzałam na swoje ręce.
Co do cholery?

_________________________________________________________________________________________________________
I jak się podoba? Co takiego się stało? Czy to kolejny podstęp, kolejna gra Justina? Czytajcie dalej, a się dowiecie.

Tym razem rozdział pojawił się najpierw tutaj, ponieważ niespodziewanie pojawił mi się na niego pomysł. Ba, ułożyła mi się cała treść. Także, przepraszam tych, co czekają na rozdział na drugim blogu. Już się za niego wzięłam, wystarczy dokończyć.

Mam nadzieje, że się podoba :)

CZYTASZ?=SKOMENTUJ!
JEŚLI CZYTASZ MOJEGO BLOGA ZAGŁOSUJ W ANKIECIE
JEŚLI CI SIĘ PODOBA DOŁĄCZ DO OBSERWUJĄCYCH
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZOSTAW W KOMENTARZU KONTAKT DO CIEBIE

3 komentarze:

  1. ooo kuwa, zajebisty rozdział dziewczyno! :O
    Wciągnęłam się na maxa o.o
    Kuźwa... ten koniec, nie wiem co jest o.o
    Powtórzę się, ale ten rozdział jest suuuuuuuuuper *.*
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;* :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tak rzadko dodajesz?
    Fakt można dodawać co pewien czas ale Ty już przesadzasz.
    Skoro zajęłas się pisaniem to rób to należycie. Częściej i systematycznie.
    A że tak powiem masz wyjebane.
    Bo co za przyjemność jest czytać kolejny rozdział skoro przez taką ilość czasu pomiędzy nim a poprzednim zdążyłam zapomnieć co działo się we wcześniejszych rozdziałach?
    Lubie ten blog, nawet bardzo ale mam przeswity tego co było kiedyś...nie pamiętam. co działo się w poprzednich rozdziałach.
    Powinnas zacząć pisać częściej, nie tylko ty masz szkole i wgl...dużo osób pisze blogi i uczy się, potrafią to połączyć.
    A odległość pomiędzy twoimi rozdziałami to przesada.
    Ps.
    Jak można czerpać przyjemność z gwałtu ?!

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera! Kobieto masz talent! Czekam na kolejny rozdzial.
    Czyzby sumienie sie w nim odezwalo ze nie zgwalcil? A moze chce zostawic to na potem

    OdpowiedzUsuń