W moich płucach zabrakło tlenu. Sparaliżowana strachem gapiłam się w telefon, czekając, aż ekran przestanie się świecić. Dopiero gdy to się stało mogłam zaczerpnąć powietrza. Uczucie ulgi rozniosło się po moich płucach, jednak nie na długo. Urządzenie znów zadzwoniło. Do moich oczu napłynęły łzy, a ręce zaczęły się trząść. Czego on ode mnie chce? Czy nie dość już się naoglądał mojego cierpienia? Przy dźwiękach jakiejś piosenki, która ostatnio leci w radiu i którą nie wiadomo czemu ustawiłam na dzwonek, płakałam z histerii z twarzą wtuloną w poduszkę. Urządzenie znów się wyciszyło, ale to tym razem nie pomogło. Czułam się zrezygnowana, bez szans. Dopiero po kilku minutach postanowiłam się opanować. Podniosłam się do siadu, otarłam ostatek łez z policzków i przeczesałam palcami włosy. I wtedy telefon znów zaświecił i zawibrował. Tym razem na krótko.
SMS.
Z drążącą ręką sięgnęłam ku iPhonowi. Wstrzymałam oddech, gdy przejeżdżałam palcem po ekranie.
Od: Justin
Jeśli zaraz nie wyjdziesz przed dom, sam po ciebie przyjdę i nie obiecuję, że obejdzie się bez ofiar.
Nieprzyjemny dreszcz rozszedł się po moim kręgosłupie. Niemal słyszałam jego głos czytając słowa na ekranie. Zrobiłam to kilka razy, analizując każdą literkę z osobna. Nie bałam się o siebie. W tym domu, spokojnie spały także Margaret i Rihanna. Na pewno byłabym dużo spokojniejsza, gdybym miała pewność, że Damon został na noc.. Już chciałam po cichaczu wejść do pokoju siostry i upewnić się, że jest tu ktoś kto byłby w stanie nas obronić, kiedy dostałam kolejną wiadomość.
Od:Justin
Masz minutę.
Nie chciałam ryzykować, że za 60 sekund wyważy drzwi, wbiegnie po schodach i zastrzeli pierwszą lepszą osobę, więc stanęłam powoli na drżących nogach. Nie oszukujmy się, w tej chwili trzęsło się całe moje ciało. Jedyne co zrobiłam to otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze jeansy, które szybko na siebie założyłam, bo na dworze o tej porze było chłodno. Przed wyjściem z pokoju, włożyłam też jakieś tenisówki i zarzuciłam bluzę na ramiona. Żeby czuć się pewniej, zgarnęłam komórkę z szafki nocnej i włożyłam ją do kieszeni. Kiedy byłam już gotowa, ogarnęła mnie blokada. Nie mogłam wykonać nawet jednego kroku wiedząc, że znowu go zobaczę i jednocześnie nie wiedząc co mnie czeka. Przerażenie jednak pozwoliło mi rozluźnić mięśnie, kiedy tekst pierwszego SMS-a znowu rozbrzmiał w mojej głowie.
On jest nieobliczalny, a ja nie chcę ryzykować czyjegoś uszczerbku na zdrowiu.
Bojąc się, że znowu ogarnie mnie blokada, a kończy mi się czas i cierpliwość Justina, zbiegłam po schodach. Kolejne zawahanie napotkałam dopiero chwytając za klamkę. Pokręciłam głową chcąc odpędzić mroczne myśli i ataki paniki.
Musisz być silna, Jess.
Nie możesz mu pokazać, że cię zniszczył.
Z takim nastawieniem otworzyłam drzwi, ale gdy je zamknęłam, nie byłam już taka odważna.
Był tam.
Oparty o swój samochód, zaparkowany po drugiej stronie drogi.
Wystukiwał palcami coś na telefonie. Zapewne kolejnego SMS-a.
Kiedy usłyszał dźwięk zamykającego się zamka, podniósł głowę i schował telefon do kieszeni. Uśmiechnął się bezczelnie widząc moją przerażoną twarz.
Pewność siebie zniknęła szybciej niż się pojawiła. Chciałam uciekać. Bardzo. Ale bałam się, że jego groźby, przestaną w końcu być tylko groźbami. Więc wykonałam niepewnie krok w przód. Już w chwili gdy moja stopa dotknęła ziemi, chciałam ją cofnąć. Bałam się. Tak bardzo, że chciałam po prostu dostać kulkę w łeb. By to wszystko się skończyło. Byłabym w stanie nawet błagać o to Boga.
-Ruszysz się w końcu czy nie? - zawołał do mnie niecierpliwie.
Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech, wstrzymując powietrze w płucach. Schyliłam głowę, kierując wzrok na stopy. Miałam nadzieję, że jeśli nie będę na niego patrzeć, będę w stanie się poruszyć. Udało się, ale nie na długo. Im bliżej byłam tym zmysł przetrwania krzyczał coraz głośniej.
Uciekaj!
Biała kostka. Dziesięć kroków.
Chodnik. Dwa kroki.
Asfalt. Sześć kroków.
Nie byłam w stanie podnieść głowy. Zamknęłam oczy od razu kiedy tylko zobaczyłam jego białe supry. Ciało zaczęło się trząść, chcąc mnie zmusić do ucieczki, a do oczu zaczęły napływać zrezygnowane łzy.
-Co jest, mała? - spytał, chwytając moją brodę kciukiem i palcem wskazującym i unosząc ją ku górze, bym na niego spojrzała.
Od razu szarpnęłam głową w bok, chcąc uwolnić się od jego dotyku i zacisnęłam mocniej oczy, nie chcąc widzieć jego twarzy.
Ponowił swój ruch, tym razem mocniej zaciskając palce na mojej skórze.
-Spójrz na mnie. - zażądał władczym głosem.
Trzęsłam się coraz bardziej, a miejsce w którym jego skóra dotykała mojej paliło. Paliło jak ogień. Mimo to, bojąc się jak ukarze moje nieposłuszeństwo, otworzyłam oczy.
Zobaczyłam jego opaloną cerę, pełne usta, idealny nos i brązowe oczy tuż przed sobą. Jego czekoladowe źrenice skupione na moich. W jego spojrzeniu było coś... jakby chciał odczytać moje myśli. Jakby czegoś szukał.
Tak staliśmy.
W niewielkiej odległości.
Jego palce przyciśnięte do mojej brody.
I nasze oczy wpatrujące się w siebie.
Nie wytrzymałam tego długo. Znów szarpnęłam głową w bok. Nie byłam w stanie znów spojrzeć mu w twarz, więc zatrzymałam wzrok na własnych butach. Pozwoliłam włosom opaść na moją twarz, tak by choć trochę ją zasłaniały. Nie chciałam go widzieć i nie chciałam by on widział mnie. W ogóle nie chciałam stać przed nim. Nie chciałam nawet by znajdował się w tym samym mieście. Nienawidziłam go. Tak mocno jak tylko mogłam.
-Po co tu przyjechałeś? - spytałam cicho, drżącym głosem.
-Zabieram cię gdzieś. - odparł krótko.
-Nigdzie z tobą nie jadę. - warknęłam, znajdując w sobie złość, ukrytą pod strachem.
-Jak mam brać twoje słowa na poważnie, skoro nawet na mnie nie patrzysz.
I znów mnie do tego zmusił. Do tego cierpienia jakie wywoływało, patrzenie swojemu oprawcy w oczy. Uniosłam głowę i pokazałam, że mam w sobie jakieś resztki odwagi. Ujrzałam tylko jego arogancki uśmieszek.
-Zabieram cię gdzieś i ty nie masz nic do powiedzenia w tym temacie. - powiedział prosto i zwięźle. - Wsiądziesz do auta sama, czy mam ci w tym pomóc? - podniósł jedną brew.
Bezsilność.
To właśnie to uczucie płynęło teraz w moich żyłach, sprawiając że całe ciało czuje się w ten sposób.
Tak słabo.
Widziałam, że nie mam szans. Nie mam nawet po co się kłócić.
Po prostu zmusiłam mięśnie do współpracy. Nogi do podejścia do drzwiczek. Rękę do ich otworzenia. Różne mięśnie, które za to odpowiadają do wejścia do środka i w końcu drugą rękę do odcięcia mi ostatniej drogi, ostatniej szansy na ucieczkę. Zapięłam pasy i czekałam, aż Justin usiądzie na sąsiednim siedzeniu. Gdy i jego drzwi się zamknęły i usłyszałam dźwięk zapalanego silnika, odwróciłam głowę ku szybie. Nie chciałam by widział jak płacze, a bezradne łzy już płynęły po policzkach.
Kiedy wjechaliśmy na drogę, a dłoń Biebiera wylądowała na moim kolanie, już wiedziałam czego szukał w moich oczach.
I znalazł to.
Wiedział, że się bałam jego dotyku.
Dlatego też jestem pewna, że na jego twarzy pojawił się zadowolony z siebie uśmieszek, kiedy usłyszał mój cichy szloch i przejechał dłonią po całej długości mojego uda.
Byłam pewna jeszcze jednej rzeczy.
Gdziekolwiek mnie wiezie, ta przejażdżka nie skończy się dla mnie dobrze.
Rihanna's POV
Głośno wciągnęłam powietrze i jak oparzona, podniosłam się do siadu, kiedy sen się urwał. Przejechałam dłońmi po twarzy, dziękując Bogu, że to nie była rzeczywistość.
Jess... moja biedna siostrzyczka.
Widok jej leżącej na podłodze, całej we krwi na długo nie zniknie z mojej pamięci. Na całe szczęście mój mózg w porę zareagował i nie kazał mi oglądać tego dłużej. Mimo, że wiedziałam, że to nie było naprawdę, w mojej głowie pojawił się niepokój. A co jeśli jej się coś stało? Co jeśli coś sobie zrobiła? Co jeśli...?
-Damon... Damon, obudź się! - krzyknęłam półgłosem, kołysząc jego śpiącym ciałem.
Po paru sekundach, przewrócił się na plecy i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
-Co się stało? - spytał z chrypą w głosie.
-Miałam straszny sen. On zabił Jess, rozumiesz?! Nie wytrzymam, a jeśli to coś znaczy? Co jeśli coś jej się stało? Muszę sprawdzić co z nią. - już miałam wstać z łóżka, kiedy mężczyzna złapał mnie za rękę.
-Rihanna, daj spokój. Nic jej nie jest i na pewno słodko teraz śpi. Nie budź jej.
Zmarszczyłam brwi nadal zmartwiona i nie do końca przekonana do jego słów. Miał rację. Jeśli śpi, a zapewne śpi, to dobrze, że w ogóle udało jej się zasnąć i przynajmniej teraz ma spokój.
-Masz rację... nie powinnam się niepokoić. Na pewno śpi. - powiedziałam trochę bez przekonania.
Ale musiałam w to wierzyć. Chciałam w to wierzyć.
Z powrotem ułożyłam się na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę. Damon od razu przyciągnął moje ciało do swojego i objął mnie ramieniem, głaszcząc uspokajająco po plecach.
Na pewno nic jej nie jest.
Śpi spokojnie w swoim pokoju.
Jessica's POV
Szybko otarłam łzy gdy silnik samochodu zgasł. Spojrzałam przez szybę na miejsce, w którym się zatrzymaliśmy. Wcześniej byłam zbyt zajęta paniką i płaczem, by zauważyć gdzie jedziemy.
To był klub.
Zmarszczyłam brwi, starając się wymyślić jakikolwiek powód, dla którego miałby mnie tu przywieść. Moje nieudolne próby, przerwał Justin, który otworzył drzwiczki, o które się opierałam. Omal nie wypadłam z pojazdu, na beton, co nie uszło uwadze chłopaka, który śmiał się jak głupi. Wkurzona, wysiadłam z auta, przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi. Wylałam już łzy, które miałam wylać. Teraz została złość, pomieszana ze strachem i ciekawością. W czasie jazdy wysnułam różne scenariusze, ale klub? Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego mnie tu zabrał.
Bieber zamknął z hukiem drzwiczki samochodu i złapał mnie za ramię, ciągnąc za sobą do środka. Drgnęłam pod wpływem jego dotyku, ale on zdawał się tego nie zauważać. Ominął długą kolejkę do wejścia i stanął przed bramkarzem. Spodziewałam się jakiejś łapówki, a nawet wyzwisk i gróźb, ale oni po prostu przybili ze sobą piątkę i przywitali się przyjaźnie. Wciąż w szoku, zostałam wciągnięta do trzęsącego się od muzyki budynku. Skrzywiłam się kiedy zbyt głośne techno zaczęło ranić mi uszy. Justin wciąż trzymając moją rękę, przedzierał się przez tłum tańczących ludzi, a ja z ciekawością rozglądałam się wokół. Wszędzie błyskały kolorowe światła i neony, po bokach rozstawione były kanapy i stoliki, były nawet sceny, na których stały tancerki. Na pierwszy rzut oka, klub jak każdy inny. Nie uszło mojej uwadze, że wszystkie dziewczyny tutaj nosiły obcisłe sukienki, mini albo krótkie szorty, kiedy ja byłam w dresach i za dużej bluzce. Czułam się wyobcowana. Bieber nagle się zatrzymał, przez co omal na niego nie wpadłam. Spojrzałam przed siebie.
Bar.
Chce mnie upić?
Spojrzałam na niego pytająco, a on wskazał na wolne krzesło, niemo nakazując mi usiąść. Sam natomiast usadowił się na sąsiednim meblu. Powiedział do barmana coś, czego nie dane było mi usłyszeć, przez głośną muzykę. Ze zdenerwowania zaczęłam bawić się palcami. W mojej głowie wciąż pojawiały się nowe pytania.
Po co mnie tu wziął? Co on kluje? Chce mnie upić i przelecieć?
Jak mam być szczera, nie chciałam znać odpowiedzi na żadne z tych pytań. Mimo to dręczyła mnie ciekawość.
-Pij. - w tle dudniącej muzyki pojawił się głos Justina.
Spojrzałam niepewnie na kieliszek, postawiony na blacie przede mną. Następnie przeniosłam wzrok na chłopaka. On tylko przewrócił oczami.
-To proste słowo, czego w nim nie rozumiesz? - spytał zirytowany.
-Dlaczego tu jestem? - spytałam bez ogródek.
-Bo tak chciałem. Pij. - rozkazał ponownie.
-Nie wypiję niczego do póki mi nie powiesz, dlaczego tu jestem. - zażądałam.
Justin westchnął głośno, zrezygnowany.
-Ok. Po prostu chciałem się z kimś napić i pomyślałem, że ty sama chętnie byś się upiła po dzisiejszym. - wzruszył ramionami.
-To nie brzmi zbyt prawdziwie.
-Nie musisz wierzyć. - ponownie wzruszył ramionami i wypił własny kieliszek wódki. - Pij.
-Nie mam zamiaru...
-Słuchaj - przerwał mi. - Nie obchodzi mnie żadne słowo, które wychodzi z twoich seksownych ust, zrozumiano? Wypijesz tyle ile każe ci wypić i masz dwie możliwości. Zrobisz to po dobroci, albo.. - uniósł trochę swoją koszulkę, ukazując pistolet włożony za pasek. - zmuszę cię do tego siłą.
Chwile wahałam się co zrobić. Nie chciałam iść mu na rękę i podawać się na srebrnej tacy, nie znając nawet jego zamiarów, ale jednocześnie bałam się. Wywoływał na mnie tak duży strach, że praktycznie miał nade mną kontrolę. Także drżącą rękę, złapałam kieliszek i wlałam jego zawartość do ust. Skrzywiłam się lekko, czując nieprzyjemny smak wódki.
-Grzeczna dziewczynka. - drgnęłam na dźwięk tych słów.
Poczułam się bezwartościowa. Bo taka byłam. Siedziałam w barze z moim gwałcicielem i wraz z nim się upijałam. Nie mogłam upaść niżej.
A jednak wciąż opadałam, wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu.
Justin's POV
-A patrz na tego! Jakby miał atak padaczki. - od razu zacząłem śmiać się z dziewczyny, która próbowała naśladować nieudolne ruchy taneczne, jakiegoś gościa w czarnej koszulce.
Zdecydowanie bardziej podoba mi się, gdy jest pijana.
Barman postawił na blacie przed nami zamówioną tequile i limonki, a ja kiwnąłem tylko do niego głową, dalej obserwując moją towarzyszkę. Ma słabą głowę. Już po kilku kieliszkach przestałem pić, a ona nawet tego nie zauważyła, bo już była mocno wstawiona. Głupiutka Jess.
Wypiła kolejnego shota, który stał na blacie już parę minut, ale ona była zbyt zajęta wyśmiewaniem prób tanecznych, ludzi bawiących się w klubie. Jednak widocznie znudziło jej się to zajęcie, bo odwróciła się twarzą do mnie i podparła brodę na dłoni, a łokieć na blacie baru.
-Wiesz... nadal nie wiem, dlaczego mnie tu przywiozłeś. - wybełkotała.
-Bo to sekret. - puściłem jej oczko i pociągnąłem łyk piwa z czerwonego kubka.
Nie miałem zamiaru się upić, jednak w miejscach takich jak to alkohol jest wręcz wskazany.
-Ugh, no weź! Ok zróbmy tak. Ja zdradzę ci jakiś mój sekret, a ty swój, ok? - nie czekała na moją odpowiedź, tylko kontynuowała. - Jestem dziewicą.
Parsknąłem śmiechem, omal nie dławiąc się napojem.
-To już wiem, Jess. - mruknąłem.
-Nie dałeś mi dokończyć! - oburzyła się jak sześciolatka. - Jestem dziewicą... ale chyba mam ochotę to zmienić.
Uśmiech, który gościł na moich ustach przez ostatnie pół godziny, zaczął powoli znikać z mojej twarzy. Robił miejsce zwierzęcemu spojrzeniu i zadziornemu uśmieszkowi. W sumie nie taki był plan, ale co mi szkodzi....
Nie! Kurwa opanuj się! Nie miałeś jej przelecieć!
Potrząsnąłem lekko głową, chcąc się pozbyć denerwującego głosu siemienia. Pieprzone sumienie. Musiało się jakoś włączyć, po dzisiejszym nagłym przypływie wspomnień, a teraz nie mogłem znaleźć wyłącznika.
-Teraz ty. - powiedziała wyczekująco Jess.
Moje myśli w tej chwili były co najmniej niestosowne. Nie mogłem przestać myśleć o tym co przed chwilą powiedziała. Jedyne co widziałem patrząc na nią, to te seksowne usta, na które znałem lepsze zastosowanie niż mówienie.
-Ok... mam zdradzić ci sekret? - pokiwała głową. Nachyliłem się ku niej, tak że moje usta dzieliło kilka centymetrów od jej ucha. - Mam cholerną ochotę położyć cię na tym blacie i zwyczajnie wypieprzyć, tak że nie będziesz mogła chodzić przez tydzień.. - wyszeptałem.
Gdy się odsunąłem, wyraz twarzy dziewczyny był inny. Nie była już roześmiana. Nie umiałem tylko określić czy jej rysy wyrażały szok czy strach. Po chwili jednak wszystko było jasne. Jej spojrzenie nabrało odwagi, a jeden kącik ust powędrował ku górze.
-Cóż, nasze sekrety się uzupełniają. - jej głos nie był inny. Nadal bełkotała w pijackim stylu. Jednak teraz było w nim coś nowego. Odwaga i pożądanie.
Naprawdę nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, ale co mi szkodzi.
Nie! Justin, daj spokój! Zrób co miałeś zrobić.. albo najlepiej nie rób nic. Odwieź ją do domu i zostaw w spokoju. Dość się już wycierpiała.
Czy w mojej głowie zamieszkał jakiś ksiądz? Serio, bardzo chciałem pozbyć się tego irytującego głosiku mówiącego, że robię źle, ale nie umiałem. Pierdolone wspomnienia. Pierdolone sumienie. Pierdolone wszystko.
Ale pieprzyć to. Zrobię na co mam ochotę i żaden "głos sumienia" mi w tym nie przeszkodzi. Zresztą, mam wrażenie, że i tak zagłuszą go krzyki Jessici. Uśmiechnąłem się zawadiacko na tą myśl.
-Coś sugerujesz? - spytałem dziewczyny, która nonszalancko upijała łyka z mojego kubka.
-Nie, dlaczego tak myślisz? - spytała z najbardziej obojętnym zachowaniem na jakie było ją stać.
Jakby z nudów zaczęła bawić się kawałkiem limonki, leżącej obok kieliszków z tequilą.
-Z tego co powiedziałaś, wywnioskowałem, że chcesz żebym cię wypieprzył. - zacytowałem.
-Nic takiego nie mówiłam.
-Czyli nie chcesz się ze mną przespać? - spytałem podnosząc jedną brew.
-Może chce, może nie... - wzruszyła ramionami.
Jej teatralne sztuczki były naprawdę przekonujące, ale ja znam się na tych kobiecych gierkach. Gdy myślałem nad odpowiedzią, mimowolnie, kątem oka dostrzegłem tequile.
-Więc, może pomogę ci się zdecydować. - mrugnąłem uwodzicielsko.
Dziewczyna na początku była zaskoczona, ale jej wyraz twarzy od razu zmienił się, gdy zobaczyła, że zabrałem z blatu solniczkę. Odchyliła głowę, by dać mi możliwość wcielenia planu w życie. Zbliżyłem się do niej i od razu przejechałem językiem od obojczyka do szczęki. Następnie wysypałem na wilgotny szlak niewielką ilość soli. Powoli, nie śpiesząc się zacząłem zlizywać słone kryształki. Obsypywałem jej skórę mokrymi pocałunkami, pamiętając o każdym z jej wrażliwych punktów. Zassałem jeden z nich i otrzymałem jej cichy jęk. "Pobawiłem się" tak jeszcze chwilę i odsunąłem się zostawiając ją nienasyconą, z ciężkim oddechem i pożądaniem w oczach. Dokładnie tak jak chciałem.
-Teraz już wiesz? - spytałem nonszalancko wypijając zawartość kieliszka i przegryzając limonkę by zniwelować gorzki smak tequili.
Nie musiała odpowiadać. Jej twarz mówiła wszystko.
Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę.
-Chodź.
Posłusznie podniosła się z miejsca i złapała moją dłoń. Zaczęliśmy przedzierać się przez tłum w kierunku schodów prowadzących na piętro z pokojami. Wcześniej wynająłem jeden, bo było to częścią także poprzedniego planu. Który swoją drogą był bardzo prosty.
Upić ją, namówić do głupich rzeczy typu sesja nago i potem pobawić się trochę w szantaż. Jednak skoro sama jest chętna na małą zmianę planów... nie mam serca odmówić.
Nie! Nie możesz tego zrobić!
Zamknij się. Zaczynasz przyprawiać mnie o ból głowy.
No pięknie, gadam sam ze sobą. Dzięki, głosie.
Gdy dotarliśmy do drzwi z odpowiednim numerem, wyjąłem z kieszeni klucz i je otworzyłem. Pomieszczenie było typowe dla takich miejsc. Ciemne kolory, wielkie łóżko z czerwoną, satynową pościelą, czarna komoda, w której zapewne znalazłbym wszelakie sex-zabawki, oraz drzwi prowadzące do łazienki. Całe pokój był słabo oświetlony, co nadawało erotycznego nastroju.
Jessica weszła pierwsza, rozglądając się po całym pomieszczeniu, a za na nią. Miałem mały dylemat, czy zamknąć drzwi na klucz. W końcu jednak to zrobiłem, postanawiając dmuchać na zimno.
Podszedłem do dziewczyny i objąłem ją od tyłu. Moje usta od razu znalazły się na jej szyi, składając na niej namiętne pocałunki. Odurzonej alkoholem dziewczynie, nie była potrzebna większa zachęta. Odwróciła się do mnie twarzą i zaatakowała moje usta. Moje dłonie znalazły się na jej talii, a jej palce wplątały się w moje włosy. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz gorętszy. Po kilku minucie pchnąłem ją na ścianę i nie czekając na pozwolenie wsunąłem język do ust. Atmosfera w pokoju wręcz ociekała pożądaniem. Szybko pozbyliśmy się bluz i koszulek. Nagle Jessica poskoczyła i objęła mnie nogami w pasie, a ja położyłem dłonie na jej pośladkach. Wtedy znów wróciłem do pieszczenia jej szyi. Dziewczyna z jękiem zadowolenia odchyliła głowę.
Przestań! Teraz tego chce, ale jutro będzie żałować.
I znowu to pieprzone sumienie! Mam tego dość.
Głosik wciąż krzyczał, ale znalazłem sposób by go ignorować. Nie byłem w stanie skupiać się na czymkolwiek innym kiedy Jess poruszała biodrami, ocierając się o moją męskość. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że alkohol wyciąga z niej kogoś tak odważnego i wyzywającego. Nawet gdy się mnie nie bała, nie była taka. Może ma jakieś alter-ego, które wychodzi na światło dzienne po procentach. Jeśli tak, będę ją upijał co noc.
Nie mogłem dłużej myśleć, bo zniecierpliwiona Jessica, rozpoczęła próby rozpięcia mojego paska. Zaśmiałem się krótko z jej nieporadności i przeszedłem kilka kroków by znaleźć się przed łóżkiem. Upuściłem na nie dziewczynę i w mgnieniu oka, znalazłem się nad nią, obsypując jej dekolt pocałunkami. Szybko jednak się podniosłem by dokończyć to co wcześniej zaczęła Jess, ale ona przerwała mi, podnosząc się do siadu i zaczynając obcałowywać już tors.
Tak, zdecydowanie lubię nową Jess.
Nagle poczułem łagodne wibracje i dopiero po kilku sekundach zorientowałem się, że to mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i przejechałem palcem po ekranie. Już miałem odczytać SMS-a, ale zupełnie go zignorowałem gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Niby nastąpiła mała zmiana planów, ale kto mi zabroni dołączyć do zabawy starą intrygę. Uśmiechnąłem się łobuzersko, wyobrażając to sobie. Mam wrażenie, że to będzie świetna zabawa.
Rzuciłem urządzenie, na materac, gdy zauważyłem, że dziewczynie wreszcie udało się wygrać z moim paskiem. Widząc satysfakcję w jej oczach, znowu krótko się zaśmiałem. Pchnąłem ją na pościel i spojrzałem na jej rozochocone oczy i przygryzioną wargę.
Tak, to zdecydowanie będzie świetna zabawa.
Jessica's POV
Otworzyłam oczy i przeklęłam słońce, które mnie do tego zmusiło. Poczułam charakterystyczny ból głowy i zdziwiłam się, nie przypominając sobie, żebym cokolwiek piła poprzedniego wieczoru.
Chociaż nie.
Klub, muzyka, strach, drinki,... Justin.
Z przerażeniu po wspomnieniu jego twarzy, podniosłam się do siadu. Wtedy poczułam dziwny chłód. Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że jestem naga. Szybko zakryłam się kołdrą.
Chwila... Łóżko? Naga? Nie to nie możliwe.
Bojąc się że mam rację, spojrzałam na drugą stronę łóżka i niestety ujrzałam śpiącego Biebera.
Dopiero wtedy to wszystko do mnie doszło.
O Boże.
_________________________________________________________________________________________________________
I jak się podobało? Jak myślicie jaki był końcowy plan Justina? Co zrobi teraz Jessica?
Czytajcie dalej, a się dowiecie.
Kochanie, to już ponad 25 000 wejść!! Bardzo wam dziękuję i cieszę się, że blog wam się podoba :)
CZYTASZ?=SKOMENTUJ!
JEŚLI CZYTASZ MOJEGO BLOGA ZAGŁOSUJ W ANKIECIE
JEŚLI CI SIĘ PODOBA DOŁĄCZ DO OBSERWUJĄCYCH
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH ZOSTAW W KOMENTARZU KONTAKT DO CIEBIE
Boże cudowny :*
OdpowiedzUsuńOja ... Wydaje mi się że Justin zrobił zdjęcia i wyśle je Rihanie ... Oby nie ... Rozdział idealny *,* pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńLoVe ***
OdpowiedzUsuń